X’2016 – raport
V-12
Przysłowiowa „trzynastka” wcale nie musi być pechowa. Przekonali się o tym uczestnicy X’2016 – największej imprezy dedykowanej miłośnikom i obserwatorom sceny Commodore 64 na świecie. Trzynasta edycja X-party odbyła się w dniach 28-30 października 2016 r. w holenderskim Someren i przeszła do historii dzięki ogromnej frekwencji i niezwykle wysokiemu poziomu competitions.
W daleką podróż ze Szczecina do Holandii wybrałem się w piątkowy poranek 28 października wraz z Silver Dreamem ! i towarzyszącą mu Olą. Podróż przebiegła nam spokojnie, aczkolwiek czas przejazdu wydłużył się przez typowe jak na ten dzień tygodnia korki na niemieckich autostradach. Ostatecznie na party place dotarliśmy dopiero przed godziną 21:00. Na szczęście przybyli przed nami rodacy (m.in. Jericho i Ryan) zarezerwowali odpowiednią liczbę łóżek i przygotowali stosowną kartkę z listą obecności. Dzięki inwencji twórczej Wacka dowiedziałem się, że należę do grupy Trupyx, choć wcale nie zamierzam tak szybko schodzić z tego świata. ;) Miejsca noclegowe były rozchwytywane jak świeże bułeczki. Wszystko za sprawą przybycia na party nieco ponad 300 osób. Nasz pokój pomieścił łącznie 9 jednostek, przy czym Yugorinowi przyszło niestety spać na podłodze.
Party rozkręcało się z minuty na minutę. Na zewnątrz piętrzyły się grupki scenowców dyskutujących o wszystkim i o niczym, popijających przy tym darmowe piwo. Podeszliśmy do stolika stojącego zgodnie z tradycją tuż przed wejściem do głównej sali, gdzie siedzieli panowie odpowiedzialni za pobieranie opłat za wejściówkę. Wnet mój portfel zubożył się o całe 100 euro. W zamian otrzymałem opaskę na rękę, a na stojących nieopodal wysokich stolikach wyszukałem po chwili naklejkę z moim pseudonimem i nazwą grupy. Tego rodzaju identyfikatory są od co najmniej kilkunastu lat niezmienne. Charakteryzują się dosyć słabą przyczepnością do niektórych rodzajów tkanin. Niejeden partyzant gubił identa w najmniej oczekiwanym momencie. Nowością (jak dla mnie) było to, że naklejki posiadały stosowny nadruk. Organizatorzy zadbali, by przyszykować papierowe identyfikatory dla wszystkich zarejestrowanych osób, ale ich dystrybucję pozostawili bez żadnej kontroli.
Party place w porównaniu z X’2010 wyglądało niemalże identycznie. Tym razem jednak stoły ustawiono wzdłuż pomieszczenia, co ułatwiało ludziom przemieszczanie się między stanowiskami pracy. Sprzętu było bardzo dużo. Królowały rzecz jasna Commodorki, ale niektórzy też lansowali się ze swoimi laptopami i innymi nowoczesnymi przenośnymi komputerami. Pojawił się również sprzęt i oprogramowanie na sprzedaż (w różnym stanie wizualnym i technicznym), ciesząc się dużym zainteresowaniem ze strony przybyłych gości.
Przywitałem się z Polakami obecnymi w tym czasie na X’2016, a następnie począłem rozglądać się dookoła. Zaskoczyła mnie przede wszystkim obecność dużej liczby nieznanych mi twarzy i jednocześnie brak np. licznych reprezentantów szwedzkiej sceny C64 (poza nielicznymi wyjątkami, chociażby w postaci osoby ZZAPA69). Miałem za to okazję ponownie spotkać się ze Street Tuffem/TRSI, a także zamienić kilka słów z Count Zero (co ciekawe, obaj panowie są rówieśnikami). Najmilszą niespodziankę sprawił nam jednak Bob/Censor Design. Gdy staliśmy wspólnie z Jericho, Ryanem i Turbosnailem tuż przy wejściu na główną salę, legendarny koder podszedł do nas i zaczął z nami swobodnie rozmawiać. Był to dla nas zaszczyt. Bob opowiedział nam, że jutro zobaczymy na big screenie i usłyszymy coś, co zagwarantuje opad szczęki aż do samej podłogi. Jak się potem okazało, miał rację. Do wspólnej sesji zdjęciowej porwaliśmy pijanego jak belę Leona. Było wesoło i klimatycznie.
Kilka chwil później na party place pojawił się Raf, Yugorin i CJ Warlock. Pierwszy z wymienionych zabrał ze sobą sporej wielkości banner reklamujący ósmą edycję Silesia Party. Zawisł on wnet na ścianie korytarzyka wiodącego do stolika organizacyjnego. Lokalizacja bannera była wyśmienita, albowiem znajdował się on przez kilkadziesiąt godzin w polu widzenia wszystkich uczestników tegorocznego X-Party.
W tak zwanym międzyczasie trwały występy muzyczne artystów wywodzących się ze sceny Commodore 64. Tak więc na pierwszy ogień poszedł multiinstrumentalista Reyn Ouwehand. Po nim zagrał LFT, używając przy tym miniaturowej elektroniki. Następnie sporą porcję eksperymentalnego brzmienia zaserwował duet o nazwie 64Mula. Był to jedyny występ na żywo, podczas którego pojawiły się dźwięki odgrywane z płyt winylowych. O 1:00 w nocy sporą grupę scenowców porwał do zabawy Wacek/Arise. Przygotowany na tę specjalną okazję set wprawił w euforię nawet samego CBA. Zresztą któż by nie wymiękł słysząc m.in. muzykę z dema From Beyond. Wacek konsekwentnie ominął swoją twórczość w godzinnym secie i kto wie, czy dzięki temu nie zagwarantował sobie dodatkowego uznania ze strony publiczności.
Ostatnią gwiazdą wieczoru (albo nawet i nocy) był duet Tess & Tel. Znany nam wszystkim z soundtracków do gier Jeroen Tel wyznaczył sobie kilka lat temu nową ścieżkę muzyczną i trzeba przyznać, że idzie mu to bardzo dobrze. Niestety, ale problemy techniczne opóźniły występ holenderskiej pary. Dodatkowo podczas show nie wszystko grało tak, jak powinno. Tess miała problemy z mikrofonem, przez co nie można było poznać na żywo jej wszystkich walorów głosowych.
Sobota przywitała nas piękną, słoneczną pogodą. Nie spodziewałem się, że pod sam koniec października będzie mi dane spacerować po Eindhoven i czuć na twarzy przyjemne promienie słońca. Do miasta będącego siedzibą firmy Philips udaliśmy się z Rafem i Yugorinem. Dla ostatniego z wymienionych X’2016 był pierwszą imprezą komputerową co pokazuje, że na debiut scenowy nigdy nie jest za późno. W Eindhoven nie zagrzaliśmy jednak długo miejsca, albowiem należało w porę wrócić na party place celem skonsumowania przysługującego nam w cenie wejściówki obiadu.
Impreza toczyła się swoim standardowym trybem. Część osób korzystała z pięknej aury i przebywała nieustannie na zewnątrz budynku. Niektórzy kończyli swoje prace na konkurs z nadzieją, że zdążą przed deadline. W końcu nadszedł czas na kompoty muzyczne. Ciekawostką był bardzo wygodny system do głosowania na smartfony autorstwa Burglara. Kolejne pozycje na liście pojawiały się w czasie rzeczywistym, a dzięki załączonym screenshootom przynajmniej podczas kompotów graficznych można było głosować nie widząc prac na big screenie.
Jak przebiegały konkursy muzyczne? 29 zaków o różnorodnej stylistyce i brzmieniu skutecznie wypełniło „czas antenowy” pierwszej części tzw. competitions. Autorzy wielu kompozycji położyli nacisk na ekspozycję unikalnych, nowoczesnych dźwięków celem wyróżnienia się na tle pozostałych konkurentów. To już nie te czasy, gdy miodne zaki z przesytem arpeggio wygrywają bezapelacyjnie konkursy. Największe wrażenie zrobiła na mnie muzyczka Randy’ego o tytule „Clavi-X”. To, co Tomasz wyciska z Hardtrack Composera, przechodzi po prostu ludzkie pojęcie.
Po przerwie o godzinie 20:30 rozpoczęły się kompoty graficzne. Tutaj wystawionych prac było wyjątkowo mało, albowiem tylko 17. Mi osobiście do gustu przypadła hiresowa grafika redbacka o tytule „Das boot” i jego wspólny pixelart z Mermaid. Smutne jabłuszko ptoinga również zrobiło na mnie wrażenie, szczególnie ze względu na nieprzeciętną kolorystykę. Klimatyczny malunek w multikolorze popełnił Yazoo. Jego praca o tytule „Winter is Coming” przypomina niektóre dokonania JSLA z czasów kolekcji Black Visions. Świetną grafikę popełni tez Jok. Kto wie, może gdyby był bardziej znany za granicą, to by zajął wyższe miejsce? Chociaż mamy 2016 rok, to nadal na scenowych konkursach pojawiają się tzw. „konwerty”. Tym razem tą sztuką popisał się Booker, wystawiając przerzucone na Commodorka zdjęcie własnego autorstwa.
Podczas X’2016 odbył się po raz pierwszy konkurs w kategorii Petscii Graphics. Wystawiono łącznie 7 prac, spośród których najbardziej spodobały mi się grafiki Archmage’a i redcraba. Po kolejnej przerwie rozpoczął się czterogodzinny maraton z najnowszymi demami na C64. Siedząc przez całe kompoty wspólnie z Silver Dreamem ! już po obejrzeniu pierwszego dema grupy Bonzai musieliśmy zbierać szczęki z podłogi. Demo compo stało naprawdę na wysokim poziomie. Kolejne granice możliwości Commodorka złamała grupa Censor Design. Ich Wonderland XIII zmiażdżył konkurencję, głównie za sprawą najnowszej technologii odtwarzania sampli. Być może fakt, że to demo zostało pokazane jako jedno z ostatnich, wpłynęło na zajęcie trzeciego, a nie pierwszego miejsca. Można bowiem podejrzewać, że nie wszyscy dotrwali do końca pokazu dem, a z racji tego, że demo Bonzajów leciało jako pierwsze, to zebrało najwięcej głosów. Również wysoką pozycję w wynikach osiągnęła produkcja o tytule „Concert” grupy Performers. Omylnie w systemie do głosowania opisano ją jako demo Oxyronu, co również mogło nieznacznie wpłynąć na liczbę zdobytych głosów.
Trudno w kilku zdaniach opisać wszystkie produkcje z X’2016, ale warto wspomnieć o jubileuszu grupy Abyss Connection. Są już z nami od 25 lat! Z tej okazji przygotowano okolicznościowe podstawki pod kufle. Ciekawe tematycznie demko pt. „We are Diskmag” wystawiła grupa Nah-Kolor, choć nie raczyła w nim wspomnieć o magazynie Hot Style. Niezwykły klimat w swojej prodce zbudował Lft. Jest on być może jednym z ostatnich uczestników sceny C64 potrafiących tak świetne demo stworzyć w pojedynkę. Ogółem trzeba po prostu ściągnąć wszystkie produkcje i je obejrzeć na spokojnie by przekonać się, że trzynasta edycja X-Party była pod tym względem prawdopodobnie najlepsza.
Po zakończeniu kompotów odbyło się SID karaoke. Organizatorzy przygotowywali w tym czasie wyniki, a nasza polska ekipa, komentując na bieżąco trwające wydarzenie, spontanicznie wzięła udział w sesji zdjęciowej na tle bannera reklamującego Silesię Party 8. Rolę fotografa objął Dezert. Trzeba przyznać, że jego zdjęcia są klasą samą w sobie. Powstał wówczas również pomysł, by podejść do Flexa i zapytać, czy ma pożyczyć fleksa, ale zabrakło chętnych, by tę ideę wcielić w rzeczywistość. ;)
Ogłoszenie wyników było spektakularne. Głównie za sprawą Harlequina – konferansjera ze specyficznym podejściem do swojej pracy. Jego najczęstszym sloganem było „look at this shit”. Symboliczne nagrody w postaci statuetek wręczano osobom, które w poszczególnych kategoriach zajęły trzy pierwsze miejsca. Dodatkowo z dem wydzielono i osobno nagrodzono jednoplikówki, dzięki czemu dwukrotnie na scenie zameldował się Bob z Censorów. Najciekawsze moim zdaniem wystąpienie miało miejsce w wykonaniu ptoinga, który po odebraniu statuetki żartobliwie wyraził do mikrofonu swoje osobiste nastawienie do nufli.
Party powoli zaczynało dobiegać końca. Do białego rana trwały dysputy wśród tych, którzy mieli w sobie największe zasoby energii. Jeszcze przed pójściem na zasłużony odpoczynek porozmawiałem z CJ Warlockiem i ptoingiem. Po zaaplikowaniu sobie niewielkiej porcji snu i skonsumowaniu śniadania, zacząłem powoli żegnać się ze znajomymi. Część osób wracała do naszego kraju samolotem, inni samochodem. Na party place pojawiła się wnet ekipa sprzątająca, która miała co robić przez najbliższych kilka godzin. X’2016 dobiegł końca, a wszyscy wrócili bezpiecznie do swoich domów.
Trzynasta edycja X-party była prawdopodobnie najlepszą, jeżeli chodzi o poziom demo competitions. Wydarzenie zaszczyciło swoją obecnością wiele legendarnych osób. Spotkanie po latach zaliczyli memberzy grupy Illusion (Richie, Fist, Gene, Freestyle, Reble MC, Sauron). Szkoda, że ich produkcja nie wzięła udziału w konkursie. Na party place spotkali się również członkowie The Judges (White, SolvedWare i Jeroen „Red” Kimmel). Dla Reda była to pierwsza w życiu wizyta na imprezie komputerowej i bardzo żałuję, że nie było mi dane z nim zamienić chociaż słowa. Największą uwagą i uznaniem mogli się cieszyć członkowie 1001 Crew (Honey, Steve i TSI). Tuż przed kompotami zostali wywołani na scenę i przywitani przez publiczność gromkimi brawami. Wspomnę dodatkowo o ciekawostce, która dla wielu może być sporym zaskoczeniem. Na party place było obecnych więcej Polaków, aniżeli nam się to wydawało. Lm7 i Ellyn z Confusion nie raczyli ujawnić swoich personaliów na żywo, a szkoda. Cieszy mnie za to fakt, że miałem okazję w końcu poznać Diggera.
Impreza rozrosła się do sporych rozmiarów. Powinno to dać do myślenia organizatorom. Choć wszystko było zapięte niemal na ostatni guzik, to jednak widok niejednego scenowca śpiącego na podłodze podczas imprezy, na którą sam wstęp kosztuje blisko 450 zł, był lekko bolesny. Zgadzam się z Yugorinem w kwestii tego, że dostępność łóżek powinna przede wszystkim zależeć od kolejności na liście gości. Brak miejsc parkingowych również dawał się we znaki. Za to warto pochwalić kuchnię. Tym razem jedzenie było smaczne i co najważniejsze – bardzo zróżnicowane.
Na koniec chciałbym podziękować Silver Dreamowi ! za transport i miłe dysputy, jak i Turbosnailowi za klimat, jaki tworzy podczas rozmów swoją wyjątkową osobowością. Mam nadzieję, że zobaczę się z Wami wszystkimi już niebawem. Wszystkiego dobrego!
V-12/Tropyx
Szczecin, 31.12.2016 r.