Silesia Party 9 by Rebok

Rebok

Zapraszam na krótką relację z odbytego w dniach 15-16 czerwca 2018 r. w Tychach demo party, nastawione wyłącznie na platformę Commodore 64.

Party ze względu na perturbacje po wcześniejszej edycji i związanym z tym bojkotem sporej liczby osób, przybrało formę „minimum”. Zarazem ogłaszane było jako ostatnia już impreza z tego cyklu. Co prawda zdarzało się, że już wcześniej kilka edycji ogłaszano jako tą ostatnią, teraz jednak pewne okoliczności mogą jedynie utwierdzić w przekonaniu, że jeśli powstanie jeszcze kiedykolwiek impreza wykorzystująca nazwę „Silesia”, to z pewnością za organizację odpowiedzialny będzie zupełnie inny skład.

Swoją relację zacznę od soboty, jako że jedyne treściwe informacje z piątku, jakie mogę podać, to cennik trunków z baru zaprezentowany przez Sebaloza. Poza częścią integracyjną i wieczornego konkursu karaoke, nie było więcej atrakcji. Chociaż niektórym już taka dawka emocji mogła wystarczyć, bo jak wiadomo nie wszyscy uczestnicy z pierwszego dnia dotarli na drugi.

Na miejsce dojechałem w sobotę około godziny 13:00. Party place o nazwie Undeground Pub reklamowane było jako znane w Tychach miejsce imprez i koncertów, przez które przewijają się polscy artyści. Faktycznie, przeglądając stronę pubu można się o tym przekonać. Dlatego można się zdziwić, gdy po nie wiadomo jakich wyobrażeniach oczom ukazuje się niepozorne i niczym niewyróżniające się wejście. Przed nim usytuowano pod parasolami kilka stolików z krzesłami. Jak się potem okazało, było to centrum integracyjno-towarzyskie. Właściwy pub znajdował się w piwnicy. Zaraz po zejściu schodami wchodzi się do pierwszego pomieszczenia w którym znajduje się bar. Oprócz zwykłych stolików z krzesłami swoje siedzenie można również umiejscowić w wygodnych fotelach i kanapach. Przy samym barze słychać było dobiegające z głośników zaki. Muzyka nie zagłuszała rozmów, ani nie przeszkadzała niektórym w oglądaniu relacji z meczu na odbiorniku TV, który znajdował się na drugim końcu sali.

Przejściem z baru wchodziliśmy do sali rekreacyjnej. W pomieszczeniu znajdował się stół bilardowy i piłkarzyki. Kto gustował w bardziej wyrafinowanych dyscyplinach mógł porzucać lotkami. W miejscu tym muzyka przez większość czasu grała najciszej, dzięki fotelom można było tutaj w spokoju przysiąść i porozmawiać.

Kolejne przejście prowadziło nas do sali właściwej. W pomieszczeniu znajdowała się scena muzyczna, z której tym razem nikt nie skorzystał. W jednym z rogów wydzielono obszar, w którym co bardziej umęczony trudami podróży mógł się wygodnie przespać. Nie wiem, czy ktokolwiek wykorzystał ten kącik jako pokój hotelowy. Sam miałem ochotę przespać się przed powrotem do domu, niestety jak na piwnicę przystało temperatura była na tyle niska, że ze swoim krótkim rękawkiem nie dałbym rady zmrużyć oka. Połowę pomieszczenia zajmowały krzesełka ustawione przed rzutnikiem. Warto zaznaczyć, że sala posiadała profesjonalne nagłośnienie, a akustyka w zupełności spełniała swoją rolę podczas odtwarzania muzyki elektronicznej. Miejscówka mogła przypaść do gustu nawet co bardziej wybrednym.

Impreza rozkręcała się flegmatycznie. Umożliwiało to spokojne porozmawianie z każdą osobą, która zjawiała się w pubie. W głównej sali trwały jeszcze przygotowania do wieczornych pokazów. Do tego czasu można było pograć w bilard, poćwiczyć skila na commodorowskich gierkach albo pooglądać puszczane na rzutniku dema. Większość osób wybierało nasłoneczniony ogródek przy piwie. Kto miał szczęście, załapał się na kieliszek czarodziejskiej mikstury Grabby, która została jeszcze po ostatniej imprezie. Swoją drogą jak na napój, który powstał z przypadkowo zlewanych cieczy, posiadał naprawdę oryginalny i przyjemny smak. Gdy przywieziono zamawiane pizze było już oczywiste, że ogródek stał się tymczasowo centrum integracyjnym party.

O godzinie 15:00 miał się odbyć panel Piotra Hrapkowicza, autora scenariusza do gry Jack Orlando. Osobiście myślałem, że powodem, przez który do panelu nie doszło, była absencja Piotra. Dopiero niedawno Odyn pokusił się o wyjaśnienie. Zdecydowano zrezygnować z tego punktu ze względu na zbyt małą frekwencję osób na sali. Doszło do sytuacji, w której organizatorzy, aby wyrobić się z zaplanowanymi atrakcjami, musieli przypomnieć uczestnikom o harmonogramie imprezy i poprosić o zejście do piwnicy. Od tego momentu party nabrało tempa.

Niespodzianką okazał się przygotowany przez Komka konkurs, polegający na odgadywaniu rozpikselowanych bohaterów z gier komputerowych. Rewelacyjną pamięcią wykazał się na tym polu Jammer, który np. potrafił odgadnąć postać wyłącznie na podstawie samej fotografii zamieszczonej w czytanej przez niego recenzji gry. W sumie zdobył prawie połowę wszystkich możliwych punktów do zdobycia, a trzeba zaznaczyć, że oprócz uczestników odgadywała również publiczność. W tym momencie było już wiadomo, że trzeba zrezygnować z turnieju w Bomberlanda. Ostatecznie został on przełożony na późniejszy termin w przypadku gdyby ktoś wyrażał jeszcze chęć startu. Party przeciągnęło się jednak tak bardzo, że na koniec prawdopodobnie nikt już o turnieju nie pamiętał.

W tym momencie mikrofon przejął Nitro, chcąc zaprezentować specjalnie przygotowany na tę okazję demoshow. Miał to być godzinny pokaz wyselekcjonowanych demek, nagranych w wysokiej rozdzielczości z zastosowaniem specjalnych filtrów mających za zadanie imitować na big screenie ekran kineskopowy. Okazało się jednak, że jakość filmu była tak wymagająca, iż powstał problem z poprawnym jego wyświetlaniem. Postanowiono się z tym uporać, a w międzyczasie skoczyć do kolejnego punktu programu. Raf przedstawił w nim skonstruowany przez siebie emulator stacji dysków Pi1541 na układzie Raspberry Pi. Po trwającym około 20 minut panelu do akcji wkroczył ponownie Nitro. Tym razem pokaz odbył się bez większych problemów. Zarówno przed, jak i po pokazie, Nitro przedstawił nam kilka dem z komputera ZX Spectrum. Przyznam, że nie tylko na mnie spore wrażenie zrobiły możliwości, jakimi dysponuje ta platforma.

Po krótkiej przerwie przystąpiono do compo, ale jeszcze nie tego właściwego. Organizatorzy wyszli z założenia, że jeśli ma to być ostatnie party, warto pokusić się o podsumowanie wszystkich dotychczas odbytych edycji Silesii. W kategoriach „The Best Of Silesia” wybierano najlepsze grafiki, zaki, stereo zaki, intra, dema oraz wildy. Selekcji wystawianych prac dokonał Raf. Z pewnością taki zabieg podyktowany był ograniczonym czasem jaki założono na prezentację poszczególnych prac. Na łamach tego numeru po raz pierwszy zostaną przedstawione wyniki głosowania. Podczas pokazu dało się zauważyć, że dla uczestników niektóre prace prócz wartości artystycznej niosły ze sobą spory ładunek emocjonalny. Sentyment do wielu z nich pozostanie z pewnością na zawsze. Najlepszym przykładem było demo Quadrangulus grupy Dream. Jeśli do tego czasu jedynie Jericho pozwalał sobie na odrobinę luzu, tak podczas odsłony tego dema siedzieli już tylko nieliczni. :) Jakość zgromadzonych prac była naprawdę wysoka. Szczególnie kategoria gfx, która była najliczniej obsadzona przez scenowców z poza granic naszego kraju. Maraton trwał prawie dwie i pół godziny. A właściwe compo dopiero miało się odbyć.

Ilość zgłoszonych prac w porównania z latami poprzednimi okazała się bardzo skromna. Jeśli jednak przyjąć założenia mini party, nie było chyba tak źle. Dla mnie produkcją rozpoznawalną tego party będzie grafika Pardona, która zresztą zwyciężyła rywalizację. Ciekawą pracą był także film Daty wystawiony w konkurencji Wild. Podzielił się w nim ze swoim hobby, co zostało przez publikę bardzo ciepło przyjęte. Na sam koniec compo okazało się, że jednym z uważanych przez wszystkich za uczestnika party był nieproszony gość. Zwrócił na siebie uwagę zbyt silnym w porównaniu z innymi upojeniem... Niestety dla niego, pomimo zapewnień, że jest to najlepsze party w jakim brał udział w życiu, został z niego delikatnie wyproszony. Objawiły się przy tym umiejętności negocjacyjne Odyna.

Po tym incydencie przyszedł czas na dalszą sentymentalną podróż. Tym razem zaprezentowano filmy wideo nagrane podczas poprzednich edycji. Niektórzy z pewnością zdziwili się zachowaniem tych materiałów aż do teraz. Biorąc pod uwagę okres 9 lat, z pewnością jest co wspominać.

Około godziny 2 w nocy prawie z czterogodzinnym poślizgiem zagrał CJ Warlock. Był to zarazem ostatni punkt programu. Tylko najtwardsi wytrzymali do ogłoszenia wyników compo, którego ja osobiście już nie doczekałem. Chciałoby się rzec: do zobaczenia za rok... ale sami wiecie.

Rebok