Niema kochanka
Simon Szarafin
Maj, 1942 r.
Zwrócił na nią uwagę, gdy zbierała muszle na plaży w Venice. Nie był pewny, ale wydawało mu się, że widział ją tu już wcześniej. Owalna twarz, całkiem zgrabne ciało, ciemne włosy. Niebrzydka, ale też nic w niej wyjątkowego. Modelką raczej nie zostanie - pomyślał. Spojrzała na niego odruchowo, bo postanowił się zbliżyć. W jej twarzy było coś niewinnego. Dostrzegł to natychmiast. Jej cera była zdrowa, delikatnie muśnięta słońcem. Zawahał się. Podejść do niej i przedstawić się? Dziewczyna zerknęła na niego ukradkiem. Przyglądał jej się badawczo i nawet nie potrafił tego ukryć. A może nie chciał? Zapragnęła, aby odszedł. Postanowiła udawać, że go nie widzi i nadal zbierała muszle, które ocean wyrzucił tego dnia na brzeg. Może się znudzi - pomyślała. Minęło kilka sekund. Nadal czuła na sobie jego spojrzenie, więc postanowiła odezwać się pierwsza, co zupełnie do niej nie pasowało:
- Przyszedł pan pozbierać muszle?
- Nie, przyszedłem zrobić zdjęcia. O tej porze jest tu całkiem przyjemnie - pomyślał, że jej drżący głosik jest uroczy.
Mężczyzna był na tyle blisko, by móc zauważyć, że dziewczyna ma przetłuszczone włosy i piasek za paznokciami. Miała może 18, 19, góra 20 lat. Spodobała mu się jej naturalność. Dać jej szansę? Z pewnością nie ma doświadczenia w pozowaniu do zdjęć. Wyglądała na nieśmiałą, więc raczej nie zgodziłaby się na współpracę. Pomimo tego postanowił zapytać:
- Czy mógłbym zrobić pani parę zdjęć?
- Mnie? Dlaczego? - była zaskoczona, ale na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech, który jeszcze bardziej go zachęcił.
- Bardzo ładnie zbiera pani te muszelki. Chciałbym uwiecznić to na zdjęciu - odwzajemnił uśmiech.
- Dobrze, proszę zrobić. Czy mam spoglądać w pana stronę? - zapytała nieśmiało.
- Nie, absolutnie. Proszę nie zwracać na mnie uwagi. Proszę zbierać muszle i wyobrażać sobie, że mnie tu nie ma.
Zrobił jej 3, może 4 zdjęcia. Wrócił do domu i zupełnie o niej zapomniał. Jakiś czas później wywołał zdjęcia i dopiero wtedy przypomniał sobie o tej dziewczynie. Natychmiast dostrzegł w niej potencjał. Ta mała jest niezła - wyszeptał, gdy przyglądał się zdjęciom. Musiałbym nad nią popracować - pomyślał. Przydałby się też fryzjer, kosmetyczka, projektant. Pluł sobie w brodę, że nie poprosił o jej numer telefonu. Nawet nie znał jej imienia. Była po prostu dziewczyną z plaży.
"Pomogę jej. Muszę!" - pomyślał i odłożył zdjęcia. Postanowił odnaleźć tajemniczą dziewczynę z Venice Beach.
Być może jutro znów pojawi się na plaży, by pozbierać muszle?
Czerwiec, 1943 r.
Odnalazł ją po roku. Niemal codziennie przychodził na plażę. Często myślał o tym, aby zrezygnować. Zauważył ją późnym popołudniem, kiedy zamierzał wrócić do samochodu. Nic się w niej nie zmieniło. Nadal sprawiała wrażenie nieśmiałej. I znów zbierała muszle. Podszedł do niej i przywitał się. Ucieszył się, że go pamiętała. Zapytał dlaczego zbiera te muszle, przecież są zupełnie zwyczajne. Opowiedziała mu o swoim ojcu, który zabierał ją na tę plażę, gdy była mała. Razem zbierali muszle. Ojciec nauczył ją przykładać je do ucha. Uwierzyła mu, że szum w muszli to "szept oceanu". Wzruszyła go ta historia. Widział ją po raz drugi i znów się zawahał, czy dać jej szansę. To skromna dziewczyna, ale cholernie fotogeniczna. Mogę odmienić jej los - pomyślał.
- Pewnie domyśliłaś się, że jestem fotografem? - zapytał po dłuższej chwili milczenia.
- Tak, chyba pan już o tym wspominał.
- Uważam, że masz potencjał. Mogłabyś wiele osiągnąć. Przychodzę tu prawie codziennie, wiesz? Szukałem cię. Potrzeba ci dobrych zdjęć w studio - złapał ją za rękę nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć. Ciągnął ją w stronę samochodu zaparkowanego nieopodal plaży.
Była zaskoczona, ale nie protestowała. Nie pozwolił jej na to. Niemal siłą wepchnął ją do samochodu. Na plaży wciąż było sporo ludzi. Niektórzy przyglądali się tej scenie z zaciekawieniem, ale nikt z nich nie zareagował. Być może dlatego, że nie krzyczała, a mężczyzna nie wyglądał na potencjalnego gwałciciela?
- Proszę pana, dokąd jedziemy? - zapytała, gdy ruszyli.
- Do mojego studia. Pragnę ci pomóc, nie bój się. Moja żona zajmie się makijażem i resztą. Zrobimy z ciebie gwiazdę - był wyraźnie podekscytowany.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł. Nie chcę być gwiazdą... - wyszeptała.
- Nie opowiadaj bzdur! Wszystkie dziewczęta o tym marzą. Przez cały rok cię szukałem i nie pozwolę ci teraz odejść! Zrobiłem zdjęcia Jean Harlow jeszcze zanim została wielką gwiazdą, pewnie ją znasz? Jesteś skromną dziewczyną, ale na zdjęciach wyglądasz dojrzalej. Masz w sobie coś wyjątkowego, uwierz mi...
Jean Harlow? Doprawdy? Miała wielką ochotę powiedzieć temu szaleńcowi, że jest tylko zwykłą dziewczyną, która zna tę słynną aktorkę jedynie z filmów i okładek czasopism. Harlow należała do elity Hollywood i wyższych sfer, do których ona z całą pewnością nie pasuje. Ten świat wydawał jej się odległy i nieosiągalny. Był całkowicie nierealny. Pomyślała, że nawet za milion lat nie zostanie drugą Jean Harlow. Nie tylko dlatego, że nie ma jej talentu i urody. Po prostu nie chciała.
- Jesteśmy na miejscu, wysiadaj! - w jego głosie nadal była wyraźna ekscytacja.
Zgodziła się na tę sesję, bo najzwyczajniej w świecie nie potrafiła mu odmówić. W domowym studio wszystko było już przygotowane, choć przecież nie miał pewności, że ją odnajdzie. Żona fotografa okazała się wyjątkowo sympatyczną kobietą. Przyznała, że jej mąż jest szalony, ale za to zupełnie nieszkodliwy. Słowa kobiety dały jej poczucie bezpieczeństwa. Pomimo tego obiecała sobie, że już nigdy więcej nie pojawi się na Venice Beach. Nie wierzyła w to, że mogłaby zostać gwiazdą. I już nigdy więcej nie będzie pozować do zdjęć. Zrobi to po raz ostatni. A potem się z nim pożegna.
Sierpień, 1943 r.
Zadzwonił do niej wczesnym rankiem, kiedy jeszcze spała. Dowiedział się, że zdjęcia, które zrobił jej w czerwcu trafiły na biurka wszystkich największych i najważniejszych szych w wytwórni filmowej Paramount Pictures. Koniecznie chcą się z nią zobaczyć. Doskonale wiedział, że poszukują młodych aktorek do ich najnowszego filmu, o którym już od dawna jest głośno w całym Hollywood. Mówi się, że produkcja ma pochłonąć miliony dolarów. Szybko jednak pohamował swój entuzjazm. Pomyślał, że dziewczyna musiałaby dobrze obciągnąć przynajmniej dziesięciu grubym rybom wytwórni, aby otrzymać choć niewielką i mało znaczącą rólkę w tym filmie. W każdym razie to Paramount Pictures - wytwórnia, która z Glorii Swanson zrobiła wielką gwiazdę. Fabryka snów. Jego zdaniem było warto.
Nie chciała słyszeć o wytwórni, o filmie i o spotkaniu. Nawet nie wiedziała, co miałaby ubrać i jak się zachować. Była mu wdzięczna za wszystko, co dla niej uczynił. Podziękowała za naprawdę ładne zdjęcia, które zrobił jej na plaży w Venice i w domowym studio, ale spotkanie z szychami Paramount Pictures nie wchodziło w grę. To zdecydowanie nie jej świat.
Wściekł się. Oto stoi przed dziewczyną życiowa szansa, a ona odmawia. Skontaktował się z Paramountem, aby powiadomić ich, że dziewczyna pojawi się jutro.
Nie miała wyjścia.
Ścięli jej długie włosy i ufarbowali na platynowy blond. W końcu miała zostać drugą Jean Harlow. Ciągle powtarzali, że musi zrobić na nich wrażenie. Żona fotografa zajęła się makijażem. Dziewczyna po raz pierwszy w życiu miała na ustach czerwoną szminkę. Klej, którym przyklejono jej sztuczne rzęsy wywołał reakcję alergiczną - piekły ją oczy i nie mogła powstrzymać łzawienia. Kobieta obiecała przerażonej dziewczynie, że ból na pewno minie, a sztuczne rzęsy są niezbędne. Na koniec narysowała czarną kredką pieprzyk pod jej prawym okiem. Stwierdziła, że dzięki temu wygląda jak najprawdziwsza "femme fatale" - cokolwiek miało to znaczyć. Po kilku godzinach pozwolono jej wreszcie spojrzeć w lustro. Dziewczyna uznała, że wygląda jak luksusowa prostytutka. Przygotowali dla niej długą suknię z głębokim dekoltem, którą oczywiście uznała za "wulgarną" i "niestosowną". Usłyszała od fotografa, że wygląda wspaniale, jak "gwiazda filmowa", ale muszą się pośpieszyć, bo pozostało im już niewiele czasu. Wielokrotnie obiecywał, że odwiezie ją pod samą bramę Paramount Pictures.
- Rób, co ci każą i nigdy im nie odmawiaj - powiedział do dziewczyny, która nadal przyglądała się swemu odbiciu w lustrze. Nie mogła uwierzyć, że to naprawdę ona.
"I o czym on przed chwilą mówił?" - zastanawiała się. "Rób, co ci każą i nigdy im nie odmawiaj?"
* * *
Została wprowadzona do dużego, gustownie urządzonego pomieszczenia, w którym unosił się charakterystyczny zapach skórzanych foteli, wody kolońskiej, drogich cygar i alkoholu. Czterech mężczyzn w garniturach przyglądało się jej uważnie. Zauważyła, że każdy z nich ma obrączkę na palcu. To ją uspokoiło. Dobrze, że są żonaci - pomyślała. Może powinnam ich czymś zniechęcić? Co zrobić, aby jak najszybciej stąd uciec? - zastanawiała się.
- Podejdź bliżej, kochanie. Nie krępuj się! - powiedział jeden z siedzących przed nią mężczyzn.
- Zapalisz z nami? - zapytał kolejny. Mężczyzna zbliżył się do dziewczyny i wręczył jej najprawdziwsze kubańskie cygaro.
Była wyraźnie zaskoczona tym gestem. Postanowiła odmówić:
- Dziękuję, ale nie palę - jej głos drżał. Liczyła na to, że pozwolą jej usiąść. Była onieśmielona i czuła się nieswojo wśród tylu kosztownych przedmiotów.
- Jeśli chcesz być aktorką, to powinnaś palić. Wszystkie palą! - mężczyzna wrócił na swoje miejsce i zapalił cygaro, które nie przyjęła.
- A może napijesz się razem z nami? Kieliszek brandy powinien cię rozweselić. Jesteś strasznie spięta! - rzekł najstarszy z mężczyzn. Jego przyprószone siwizną włosy były gładko zaczesane do tyłu. Dziewczyna pomyślała, że kieliszek alkoholu nie powinien jej zaszkodzić. Mężczyzna podał jej kieliszek i wskazał ręką na skórzany fotel przed nimi.
- Usiądź, proszę - jego głos był ciepły, kojący. Mężczyzna wzbudzał zaufanie pomimo swoistej nonszalancji, którą się wyróżniał.
- Dziękuję...
- Zatem... chcesz zostać aktorką? - zapytał po niedługiej chwili.
Przypomniała sobie słowa fotografa, który radził jej, by nie wspominała im o tym, że nigdy nie marzyła o aktorstwie. Kazał jej kłamać. Miała powiedzieć, że niczego bardziej na świecie nie pragnie i że jedynie sława jest w stanie ją uszczęśliwić. Sława i uwielbienie tłumów przychodzących do kina.
- Tak... - nic innego nie przeszło jej przez gardło.
Odniosła wrażenie, że temperatura w pomieszczeniu znacznie się podniosła. Było jej duszno - pomimo otwartego okna i sprawnie działającej klimatyzacji. Nie rozumiała wypowiadanych przez mężczyzn słów. Słyszała jedynie bełkot, jakiś dziwaczny język, którego brzmienie było raczej złowrogie. Co się ze mną dzieje? - pomyślała. Sylwetki mężczyzn rozmazały się. Otaczające ją kolory straciły swą barwę. Pomieszczenie wypełniła całkowita ciemność. Czyżby ktoś zgasił światło? Wkrótce potem straciła przytomność i upadła na podłogę.
Wrzesień, 1943 r.
Suknia, którą miała na sobie podczas spotkania w Paramount Pictures, była przesiąknięta zapachem alkoholu i cygar. "Ta przeklęta suknia z tym nieprzyzwoicie głębokim dekoltem!" - pomyślała. Nienawidziła jej. Przez jakiś czas uważała, że to właśnie przez tę suknię spotkała ją ta tragedia. Pomyślała nawet, że nieświadomie wysłała mężczyznom jakiś sygnał, który oni niewłaściwie odczytali. Do samochodu fotografa wróciła po godzinie. Gdy wychodziła z dusznego pomieszczenia usłyszała za plecami głos jednego z mężczyzn, który powiedział, że kontrakt wkrótce zostanie jej dostarczony wraz ze scenariuszem do "Niemej kochanki" - najnowszego filmu wytwórni. Z ironicznymi uśmiechami na ustach poradzili jej, aby dokładnie zapoznała się z warunkami kontraktu. Fotograf stwierdził, że jest blada i powinna odpocząć. Nie zadawał pytań. Nie musiał. Wystarczyło mu, że na nią spojrzał. Nie powiedziała mu, że została przez nich zgwałcona. Najprawdopodobniej dosypali jej czegoś do brandy, którą zgodziła się wypić. Chciała płakać, ale łzy niczego by nie zmieniły. Nie chciała, aby ktokolwiek jej współczuł. Obiecała sobie, że nigdy o tym nikomu nie powie. Sobie samej nie współczuła. Chciała jedynie o wszystkim zapomnieć i wrócić do normalnego życia. Do życia dziewczyny z Venice Beach.
"Rób, co ci każą i nigdy im nie odmawiaj" - powtarzała w myślach słowa fotografa setki razy, niczym mantrę. Słowa te prześladowały ją i nie pozwalały spokojnie zasnąć.
"Rób, co ci każą i nigdy im nie odmawiaj..."
Październik, 1943 r.
Za namową fotografa i jego żony podpisała kontrakt. Zrobiła to, aby pokazać draniom, którzy ją skrzywdzili, że się ich nie boi. Oczywiście nadal nie marzyła o sławie i życiu gwiazdy filmowej. Przeczytała scenariusz, który jej dostarczono i ze zdumieniem odkryła, że nie ma w nim dialogów. Jej bohaterka nie wypowiada ani jednego słowa. Wyjaśniono, że jej postać będzie widoczna na ekranie raptem przez dwie minuty. Jest fantazją erotyczną głównego bohatera - tytułową "Niemą kochanką", o której śni nocą po odejściu żony. Zdziwiło ją to, że na planie filmowym wszyscy byli dla niej wyjątkowo mili. W scenie, w której się pojawiła miała zapalić papierosa, a następnie w "zmysłowy sposób" wypuścić dym z ust wprost na twarz głównego bohatera. Od reżysera usłyszała, że ma być sexy i niczego więcej od niej nie oczekuje.
"Rób, co ci każą i nigdy im nie odmawiaj..."
1944.
Po premierze filmu dowiedziała się od zaprzyjaźnionego fryzjera, że postać, którą zagrała w filmie, została ulubienicą homoseksualistów w Kalifornii, a scena z papierosem jest niemal codziennie parodiowana we wszystkich klubach dla transwestytów. Wyjaśnił, że w tych klubach to nietuzinkowy sposób na wyrażenie swego uwielbienia i powinna się cieszyć. Dowiedziała się także, że przed jej pojawieniem idolką tej dość specyficznej publiczności była Judy Garland - czyli urocza Dorotka z "Czarnoksiężnika z krainy Oz".
Lubiła gejów. Czuła się przy nich bezpiecznie. Wiedziała, że żaden z nich jej nie skrzywdzi. Byli delikatni i bardzo zabawni. Traktowała ich jak przyjaciółki. Zupełnie nie potrafiła zrozumieć fenomenu sceny z papierosem. Dla niej były to jedynie dwie minuty, które niczego nie wniosły do filmu. Zrobiła to, co jej kazano. Była zaskoczona, gdy jeden ze znajomych powiedział jej, że pseudonim, który wymyślili dla niej w wytwórni, pojawił się na ekranie tuż po nazwisku głównego bohatera. Bawiły ją wszelkie porównania do Jean Harlow i doszła do wniosku, że wytwórnia faktycznie postanowiła zrobić z niej nowy symbol seksu. Wywołała skandal, ponieważ nie pojawiła się na premierze filmu w Chińskim Teatrze Graumana w Hollywood. Obiecała sobie, że "Niema kochanka" będzie jej pierwszym i ostatnim filmem. Według kontraktu miała pojawić się w jeszcze jednej produkcji Paramount Pictures, ale była niemal pewna, że "Niema kochanka" okaże się klapą i sami zerwą z nią kontrakt. Tymczasem wystarczyły dwie minuty, aby z nikomu nieznanej dziewczyny z Venice Beach uczynić gwiazdę. Pracownicy wytwórni zasypywali jej garderobę koszami listów od wielbicieli. Niektórzy z nich przysyłali także kwiaty. W gazetach codziennie pojawiały się jej zdjęcia, okrzyknięto ją nawet "urzeczywistnieniem męskich pragnień", "modliszką", nową "femme fatale". Nie chciała obejrzeć "Niemej kochanki", ale ciekawość wkrótce zwyciężyła. Wybrała się do pobliskiego kina jakiś czas po premierze. Było to wczesnym rankiem, więc na sali kinowej nie było wielu widzów. Celowo wybrała tę godzinę. Nie chciała zostać rozpoznana. Platynowe włosy były jej znakiem rozpoznawczym. Chciała usiąść na samym końcu sali, ale zauważyła parę gejów, która tam siedziała. Byli zajęci swoimi rozporkami i nawet nie zwrócili na nią uwagi. Przypomniała sobie, jaką sympatią cieszy się wśród gejów i była pewna, że zostanie przez nich rozpoznana. Z pewnością przyszli tu dla niej.
Usiadła w trzecim rzędzie obok starszego mężczyzny. Gdy na ekranie pojawiła się słynna scena z papierosem mężczyzna spojrzał na nią i bez ogródek stwierdził:
- Jesteś łudząco podobna do tej kurewki, wiesz o tym?
Głos mężczyzny był ochrypły i nieprzyjemny. Jego oddech był ciężki i cuchnący. Poczuła wyraźną woń alkoholu. Natychmiast pożałowała, że usiadła obok niego. Chciała wybiec z sali, ale chwycił ją za rękę, którą następnie przyłożył do swojego krocza.
- Zrób to. Przecież widać, że jesteś dziwką. Mała kurewka. Przyszłaś zarobić, prawda? Zabieraj się do roboty - wyszeptał jej do ucha.
Nie czuła łez, które spływały po jej twarzy. Mężczyzna w dalszym ciągu szeptał różne świństwa, a kiedy w końcu przestał poczuła na dłoni ciepłą, lepką ciecz o charakterystycznym, mdłym zapachu. Starzec wstał i rzucił w jej stronę studolarowy banknot.
- Przypominasz mi Jean Harlow. Mogłabyś zostać aktorką. Mam córkę w twoim wieku, ale ona nie jest dziwką - posłał jej obrzydliwy uśmiech.
Mężczyzna poprawił spodnie i pośpiesznie wyszedł z kina.
"Rób, co ci każą i nigdy im nie odmawiaj..." - dlaczego akurat w tym momencie przypomniała sobie o tych słowach?
1947.
Do zakupu broni namówiła ją pewna aktorka, którą poznała na planie "Niemej kochanki". Stwierdziła, że broń pod poduszką jest "najlepszym lekarstwem na bezsenne noce". Dodała również, że czuje się bezpieczniej od kiedy ma broń w swoim domu.
- Moja droga, Hollywood pełne jest zboczeńców i degeneratów, którzy polują na młode aktorki. Przypomnij sobie, co zrobili z Czarną Dalią. Mój Boże, biedna dziewczyna. I taka młoda...
Tydzień po zakupie broni postanowiła wybrać się na plażę w Venice. Nie zniechęcił jej nawet silny wiatr, który o tej porze roku był rzadkością w Kalifornii. Jeden z plażowiczów pozostawił swój ręcznik, więc postanowiła na nim usiąść. Przypomniała sobie o swoim ojcu, z którym często zbierała muszle na tej właśnie plaży. Wyszedł z domu, gdy miała 6 lat i już nigdy nie wrócił. Jej matka twierdziła, że wolał ułożyć sobie życie z młodszą kochanką, z którą ma syna. Miała żal do ojca, że je zostawił. Zastanawiała się, czy wie o tym, że córka, z którą wiele lat wcześniej zbierał muszle i wygłupiał się na plaży została gwiazdą filmową. Czy byłby z niej dumny?
Kątem oka dostrzegła zbliżającego się do niej starszego mężczyznę z ręcznikiem narzuconym na ramiona.
- Przepraszam, czy to pani zagrała w "Niemej kochance"? Słyszałem, że można spotkać panią na tej plaży. Pięknie tu, prawda? Często przychodziłem tu z moją córką. Przypomina mi pani Jean Harlow!
- Naprawdę? Nigdy o niej nie słyszałam... - jej głos był beznamiętny, wzrok zawieszony gdzieś w oddali.
Mężczyzna uznał, że kobieta żartuje i szczerze się roześmiał.
- Czy mógłbym poprosić panią o autograf? Mój syn bardzo się ucieszy. Mam przy sobie notes...
"Rób, co ci każą i nigdy im nie odmawiaj..."
- Proszę mnie zostawić... - nie spojrzała w jego stronę.
- Dobrze, przepraszam. Nie chcę pani przeszkadzać. Do widzenia...
Mężczyzna odwrócił się i ruszył przed siebie. Po krótkiej chwili usłyszał głośny strzał. Odruchowo odwrócił się i zobaczył aktorkę leżącą na zakrwawionym ręczniku. Dostrzegł też pistolet w jej prawej dłoni.
Na drugi dzień wszystkie gazety rozpisywały się o samobójczej śmierci "drugiej Jean Harlow" na plaży w Venice.
Starszy mężczyzna często powtarzał w wywiadach, że był ostatnią osobą, która rozmawiała z "Niemą kochanką".
Simon Szarafin