Ballada o grabarzu
Marek Pelc
Jest zawodów różnych mrowie,
mniej lub bardziej nam potrzebnych;
tą balladą, w kilku zdaniach,
opowiem wam o tym jednym.
Fach to wielce jest niewdzięczny,
tu wyjątek się nie zdarza;
nikt go nie chce prędko spotkać,
owszem... chodzi o grabarza.
Każdy go omija z dalsza,
gdyż kojarzy się niemiło.
Niechęć doń jest coraz trwalsza;
jest, lecz jakby go nie było.
Wszyscy patrzą nań z oddali,
do pomocy nie chcą żadnej;
nawet gdyby dom się palił,
wolą gasić krzywym wiadrem.
Każdy pies na niego szczeka,
choć go burkiem nikt nie szczuje.
Ale czy ktoś z was pomyślał,
co ten człowiek wewnątrz czuje?
On zaś śmieje się pod nosem,
w szparkach oczu wzrok ma mętny;
wodząc nim powoli wokół,
myśli: „który z was następny”.
Marek Pelc