Nie całuj w usta

Simon Szarafin

Uwaga! Opowiadanie zawiera słowa powszechnie uważane za wulgarne.

Sierpień

Spodobała mu się. Brunetka, pełne usta, niezły biust. Na zdjęciach wykonanych telefonem komórkowym, które umieściła w Internecie, pieściła swoją szparkę i rozchylała pośladki. Zawsze chętna. Zawsze gotowa. Zawsze napalona. Młoda i bezwstydna. Wymarzona kurwa. Podała numer telefonu, więc nie wahał się ani chwili. Był sam od dłuższego czasu i miał ochotę się zabawić. Tylko tyle. Postanowił zadzwonić. Gdy przyjechała zwrócił uwagę na jej zapach - wyjątkowo słodki, wręcz nachalny. Żuła gumę balonową dla dzieci i zapytała, gdzie może ją wypluć. Uznał, że to zabawne. Uperfumowała włosy. Unosił się nad nimi intensywny zapach egzotycznych owoców, gdy się poruszała. Zdecydowanie była atrakcyjna i zadbana. Ucieszył się, że na ustach ma tylko delikatny błyszczyk. Zawsze wkurzały go ślady po szmince na penisie i jądrach. Dostrzegł też połyskujące drobinki na jej odkrytych ramionach i nogach - pozostałości bo balsamie do ciała. Dał jej kasę i zaprosił do sypialni. Gdy położyła się na łóżku poczuła świeży zapach płynu do płukania tkanin. „Przynajmniej pościel jest czysta” - pomyślała. Zdarzało jej się już leżeć na pościeli, na której były wyraźne plamy po nasieniu i moczu. Facet, który za chwilę miał ją przelecieć, sprawiał pozytywne wrażenie. Zadbany i przystojny, raczej miły. Może nie będzie tak źle. Pomogła mu przy ściąganiu spodni. Sprawnym ruchem poradziła sobie z paskiem. Przez telefon ustalili, że zerżnie ją od tyłu.

Gdy już skończył - próbował pocałować ją w usta. Nie planował tego. To był odruch, którego nie potrafił wytłumaczyć.

- Nie, nie, nie!

- Co jest? - zapytał nieco zaskoczony.

- Nie całuj w usta - zaprotestowała.

- Dlaczego?

- Nie robię tego...

Kiedy już wyszła stwierdził, że musi wywietrzyć mieszkanie, bo jej zapach nie pozwoli mu zasnąć. Czuł słodką woń jej kosmetyków na swoich ramionach, dłoniach, nawet fiucie. Noc była upalna, powietrze niemożliwie gęste, a zapach w pomieszczeniu wciąż był intensywny i niemalże namacalny. Postanowił, że zadzwoni do niej za jakiś czas. Wziął zimny prysznic i gdy udał się do łóżka dostrzegł połyskujące drobinki na pościeli.

Wyszła jakiś czas temu, ale nadal tu jest. Jest wszędzie. Dosłownie wszędzie. Przed chwilą zmył z siebie te drobinki. Czuł jej zapach przez całą noc.

Pomimo otwartego okna i przyjemnego chłodu nie mógł zasnąć.

Wrzesień

Udawała, że śpi. Uznał, że to urocze. Wiedział, że udaje. Uśmiechnął się do swoich myśli. „Pocałuję ją w ramię” - pomyślał. Nie powinna się wkurwić. To nie usta. Zrobił to. Nie poruszyła się. Miał wrażenie, że delikatnie się uśmiechnęła. Jej ramię było ciepłe i pachniało. Odruchowo oblizał usta i poczuł słony smak jej skóry i balsamu do ciała, którego znów użyła. Zapach balsamu był okrutnie słodki - wanilia i cynamon. Na jej skórze pojawiły się kropelki potu. Miał ochotę je zlizać. Przed chwilą przestał ją pieprzyć, teraz chciał ją całować. Bał się, że zaraz wstanie i powie mu, że zabawa się skończyła. Ale ona nadal udawała, że śpi. Pozwoli mu. Przecież leży obok niego. Nigdzie nie pójdzie.

Poruszyła się delikatnie.

- Kończymy tę zabawę, co? - zapytała nie patrząc w jego stronę.

- Zostań, zapłacę ci - położył rękę na jej biuście.

Myślał, że to lubi. Ale ona nawet nie zwróciła na to uwagi, nie spojrzała. Po prostu leżała. Leżała wydzielając ten słodki zapach. Wyobrażał sobie, że zapach ten wydobywa się z jej porów. Z jej wnętrza. Słonawy zapach ciepłej skóry. I zapach balsamu. No i te perfumy. Jej włosy, szyja i nadgarstki pachniały inaczej. Zaczął bawić się jej włosami. Były suche i zniszczone od ciągłego farbowania.

- Przestań! Nie rób tego.

„Przestań? Nie rób tego? Przecież jej zapłaciłem. I znów zapłacę. Dam jej kasę, więc niech tu leży i milczy”.

- Powiedziałem, że ci zapłacę - odezwał się.

- Ale chcesz pieprzyć tym paluszkiem moje włosy? - na jej twarzy pojawił się uśmiech. Lubił, gdy się uśmiechała, ale w tym uśmiechu było coś złośliwego. Tak uznał.

- Masz ładne włosy.

- Fajnie, ale zabieraj te palce. Nie lubię, gdy ktoś grzebie mi we włosach.

„Dlaczego nie potrafi być miła? Przecież już wie, że jej zapłacę. Znowu. Czy dziwka nie powinna być miła? Przecież nie powinna wkurwiać klientów. Powinna milczeć. Ewentualnie uśmiechać się. I na wszystko się zgadzać, skoro dostaje kasę”.

- Wiesz na co mam teraz ochotę? - zapytał, gdy szybkimi ruchami poprawiała włosy.

- No?

- Chcę cię pocałować.

- Dobra, to całuj - westchnęła.

- Mogę w usta?

- Nie. Już ci powiedziałam, że tego nie robię.

- Proszę... - zdawał sobie sprawę, jak żałośnie brzmi to jego „proszę”.

Od razu tego pożałował. Leżał obok dziwki. Zapłacił jej i znów to zrobi. Przed chwilą skończył ją pieprzyć, a teraz prosi o pocałunek. Dziwkę!

- Nie. Możesz całować cycki, nogi, stopy, tyłek i cipkę, ale nie usta!

Mówiła szybko, ale zwolniła, gdy już zamierzała powiedzieć „usta”. Stwierdził, że to złośliwość. Nie usta. NIE USTA! A akurat na nich mu zależało. Teraz chciał jej ust.

- To wypierdalaj! - miał ochotę ją uderzyć. Wkurwił się, bo uznał, że jest bezczelna. A nie powinna, bo przecież jej zapłacił. Tyłek? Cipkę?

„Ta dziwka ma przecież takie ładne usta. Są pełne, mają ładny kształt, nawet nie upierdoliła ich jakąś kurewską czerwienią. Tylko delikatny błyszczyk, który też pewnie jakoś pachniał. Pewnie owoce, albo jakieś inne słodkie gówno”.

Spojrzała na niego, ale nie wyglądała na zaskoczoną. Na jej twarzy nie było żadnych emocji. Pierdolony poker face.

- No wypierdalaj! - zakładał koszulkę.

- Pojebało cię? - odezwała się w końcu.

„Rozwaliłbym jej szczękę. Wyplułaby te swoje białe ząbki. Jebana szmata, niech wypierdala w końcu!” - pomyślał.

- No, dobrze, idę już - wstała z łóżka.

Nie zamierzała z nim dyskutować. Kolejny psychol, któremu dziewczyna pewnie rzadko dawała. Romantyk. Chce się całować! Niedopieszczony frajer. Nie mogła go wyzwać, bo dobra dziwka tego nie robi. Teraz mu coś odjebało, ale za jakiś czas może znów do niej zadzwonić, gdy postanowi zamoczyć chuja.

- Zostań! - złapał ją za ramię, gdy już się ubrała.

- Mam wypierdalać, to wypierdalam. Zostaw mnie, czas się skończył - odsunęła się od niego i wyszła z pokoju.

Dźwięk szpilek na kafelkach. Otwieranie drzwi. Głośny trzask.

Zaczął żałować, że poprosił. Może później zgodziłaby się na to? Nie teraz, a podczas kolejnego spotkania? Może, gdyby poczuła to samo, co on...

Położył się na łóżku. Było ciepłe i wilgotne od ich potu. Lewa strona, na której leżała nadal pachniała. Wyobrażał sobie, że ona tam leży. Była tu przecież dwie minuty temu. Ale on znów miał na nią ochotę. Nie chciał wąchać pościeli, chciał wąchać to zgrabne, wybalsamowane ciało. Chciał je całować. W szczególności usta.

- Dlaczego poszła? - wyszeptał.

Domyślał się, że ma go za frajera. I pewnie miałaby za większego, gdyby wiedziała, że teraz płacze.

Październik

To już miesiąc. Chciał zapomnieć. Myślał, że da radę. „Wytrzymam. Wytrzymam! Dasz radę, cioto” - powtarzał w myślach. Ale ten zapach...

On nadal tu był i nie pozwalał mu zapomnieć. Wyprał pościel tego samego dnia, gdy opuściła jego mieszkanie. Wietrzył pokój codziennie, ale jej zapach nadal się w nim unosił. Miał wrażenie, że osiadł na ścianach. Wsiąkł głęboko. A może to podświadomość? Nie był już pewny. Nie mógł przestać o niej myśleć. Łudził się, że to ona zadzwoni pierwsza. Ale to przecież dziwka. Tylko dziwka. Jej nie zależy...

Nie mógł znaleźć sobie miejsca. Postanowił, że jednak zadzwoni. Nie powinna odmówić. Przecież jej zapłaci. Przyjedzie po kasę. Tak, to dla niej tu przyjedzie. Nie dla niego. Bo to przecież dziwka. Tylko dziwka. Jej nie zależy...

Zadzwonił.

Przyjechała późnym wieczorem. Nie była sama. Koleżanka, z którą przyjechała była może dwa lata młodsza. Dopiero zaczynała. Różnił je jedynie kolor włosów. Młodsza koleżanka była jasną blondynką. Poza tym wyglądały niemal identycznie - czarne ramoneski, jeansowe rurki i kurewskie szpilki. Zgodziła się na spotkanie, ale nie chciała przyjeżdżać do niego znów sama. Trochę się bała - przecież ostatnio coś mu odjebało. Kazał jej wypierdalać. Miała już z takimi do czynienia. Pieprzyli ją na wszystkie możliwe sposoby, a po wszystkim chcieli się tylko przytulać. Próbowali też całować w usta, a ona im na to nie pozwalała. Niektórzy z nich płakali, gdy wychodziła. Prosili, by została. Szczególnie ci po sześćdziesiątce. Byli i jeszcze starsi. Czasem żartowała z koleżankami, że najpierw będą musieli ściągnąć pieluchę. Wylewali na siebie całe litry taniej wody kolońskiej. Dyszeli na niej w małych, zagraconych dewocjonaliami pokoikach, w których cuchnęło moczem, stęchlizną i lekarstwami. Tylko na początku miała odruchy wymiotne. Niektórym nie stawał, kiedy im obciągała. Jeden z tych starców poprosił nawet, aby włożyła mu palec do odbytu. Zagroził, że nie wypuści jej z mieszkania. Tłumaczył, że tylko w ten sposób można doprowadzić go do orgazmu. Po wszystkim powiedział, że jest bardzo ładna i przypomina mu jego wnuczkę. Pochwalił się, że ślicznie śpiewa i jest najzdolniejszą uczennicą w klasie. Zapach jego ciała był odrażający. Po spotkaniu zmywała go z siebie przez godzinę. Był jej stałym klientem. Z biegiem lat przyzwyczaiła się do jego zboczeń i chętnie słuchała opowieści o rezolutnej wnuczce, która „ślicznie śpiewa i jest najzdolniejszą uczennicą w klasie”. Po jakimś czasie domyśliła się, że wnuczka jest fetyszem starca, a palec w dupie najwidoczniej potęgował jego doznania. Dochodził za każdym razem.

Zgodził się na koleżankę. Zapewnił, że jej też zapłaci. Wzięła od niego kasę, a następnie obie weszły do sypialni.

- Rozbierzcie się - nakazał władczo i usiadł na krześle.

Gdy były już nagie kazał im położyć się na łóżku. Sam ściągnął tylko koszulkę.

- Zróbcie to. Ja patrzę.

„Znowu to samo. Frajer naoglądał się filmów z lesbami, a teraz ma ochotę na pokaz live. W porządku, w końcu zapłacił. Dostanie ten pokaz” - pomyślała.

Zaczęły się całować. Agresywnie, łapczywie. Pożerały się wzajemnie na jego oczach. Dwie napalone suki z najtańszych pornoli. Były wulgarne, sztuczne i przewidywalne. Całkowicie pozbawione klasy.

Podobały mu się ich ciała, ale nie podobał mu się pokaz. Udawały. Nawet nie próbowały grać. Szczególnie ta młodsza. Wkurwiała go. Zbyt często jęczała. I za głośno. Wszystkiego było tutaj za dużo. Zero estetyki. Nie potrafią się pieprzyć. Udają! - uznał.

- Blondyna niech wypierdala - odezwał się w końcu.

Spojrzały na niego w tym samym momencie.

- Ma wypierdalać. Wkurwia mnie! - powtórzył.

Ściągnął spodnie i położył się obok brunetki.

- Ubierz się i czekaj na mnie w samochodzie - zwróciła się do młodszej, gdy ta podnosiła ciuchy z podłogi.

- Blondyna zupełnie się do tego nie nadaje - podobało mu się, że to on ustala reguły i może mówić, co mu się podoba. W końcu zapłacił. Ma prawo.

- Jest młoda, uczy się. Daj jej spokój, nie było tak źle. Ja się rozkręcałam.

„Ja się rozkręcałam? A więc jej się podobało. Lizałaś się z inną laską za moją kasę, a mnie nie dałabyś zwykłego buziaka. Ty szmato!” - pomyślał.

Tym razem szybciej w niej skończył. Długo jej nie widział. Okrągły miesiąc. Nie mógł i nie chciał patrzeć na inne. Ta tutaj była zdecydowanie najlepsza z nich wszystkich. Po co mu inne? Nie potrzebuje ich. W końcu się w nim zakocha. Jest dziwką, ale się zakocha. Na pewno. I pozwoli mu na pocałunek w usta.

On kochał. Nie mógł już dłużej tego ukrywać. Nie chciał. To się stało, po prostu. Ale to przecież dziwka. Tylko dziwka. Jej nie zależy...

Listopad

Znów był sam. W sypialni nadal unosił się zapach jej perfum i kosmetyków. A przynajmniej tak mu się wydawało. Zostawiła ślady po swoim pudrze na poduszce. Nie zamierzał jej wyprać. Długo przyglądał się tym śladom. Wąchał je, dotykał, lizał. Czy to już obsesja? Musiał znów poczuć jej smak. Nawet jeśli to tylko kosmetyki. „Całkowicie mi odbiło, liżę poduszkę” - pomyślał.

- Muszę do niej zadzwonić. Nie wytrzymam dłużej. Nawet nie muszę jej pieprzyć. Niech przyjedzie, posiedzi ze mną. A potem to zrobimy. Obejrzymy jakiś film, pogadamy. Zapłacę jej przecież. Na pewno się zgodzi. Tak, na pewno. To przecież dziwka. Za kasę zrobi wszystko.

Prawie wszystko.

Zadzwonił.

- Chyba się stęskniłeś, co? - usłyszał jej głos w słuchawce po dłuższej chwili.

- Cholernie. Jesteś zajebista. Najlepsza w mieście. Czekam na ciebie, przyjedź - obiecał sobie, że nie będzie zbyt wylewny. Nie chciał, aby się domyśliła. Ale nie potrafił już udawać. Nie mógł. Cieszył się jak dziecko, że słyszy jej głos.

I znów to samo przedstawienie.

Przyjechała o ustalonej porze. Tym razem weszła do mieszkania sama. Wyraźnie zaznaczył, że nie życzy sobie żadnych koleżanek w swoim mieszkaniu.

Wzięła od niego kasę, a następnie udali się do sypialni.

Ta sama pościel. Te same graty. Nic się nie zmieniło. Nawet jego ciuchy leżały w tym samym miejscu.

- Na co masz dzisiaj ochotę? - jej głos był beznamiętny. Odniósł wrażenie, że jest znudzona, albo zmęczona.

- Może więcej entuzjazmu, co? Płacę ci przecież - odburknął.

- Dobrze. W takim razie na co masz dzisiaj ochotę, skarbie? - uśmiechnęła się do niego fałszywie.

- Nie chcę, abyś udawała. Bądź sobą. Jesteś dziwką, ale bądź sobą. Na tym mi zależy. Bądź sobą, ok?

- Słuchaj, nie mam czasu na takie pierdoły. Jestem zmęczona. Po prostu to zróbmy. Ściągaj spodnie, albo oddaję kasę i wychodzę.

- W takim razie na kolana, suko! - wściekł się.

Znów go wkurwiła. Dziwka! Raczyła dyktować mu warunki. Tak, kochał ją, ale to on jest od ustalania reguł. W końcu zapłacił. Ma prawo. „Powinna się zamknąć. Pyskata kurwa”.

Kiedy skończył - wstała i udała się do łazienki, aby wypłukać usta. Odruchowo poprawiła też włosy przed lustrem. Przez cały czas trzymał ją za głowę. Nienawidziła tego. Przyzwyczaiła się też do wyzwisk. Niektórych klientów to podnieca. Wróciła po torebkę i wyszła z mieszkania. Rzuciła tylko chłodne „cześć” na pożegnanie. Uznała, że tak wypada. Mimo wszystko zapłacił...

„Ten koleś był dziwny. Inny. Próbuje być czuły, a jednocześnie jest oschły i władczy. Najważniejsze, że dał kasę” - pomyślała i wsiadła do auta zaparkowanego pod blokiem.

Nie wiedziała, że stał przy oknie i ją obserwował. Znów płakał. Ale przysiągł sobie, że po raz ostatni. Zapłaciłby jej dodatkowo, gdyby umiała rozpłakać się na zawołanie. Chciał zobaczyć jej łzy.

Swoich nie mógł już znieść.

Grudzień

Wiedziała, że zadzwoni. Wyjątkowo dziwny koleś. Przestała go lubić już jakiś czas temu. Przerażał ją. „Na pewno zadzwoni” - powtarzała w myślach. To tylko kwestia czasu...

Nie czekała długo.

Ten sam głos w słuchawce. Ten sam facet. To samo pytanie.

- Przyjedziesz?

- Przyjadę. Daj mi godzinę.

Od jakiegoś czasu dręczyły ją koszmary. Miała dziwne przeczucie, ale przecież miał zapłacić. W tym miesiącu wyjątkowo potrzebowała kasy. Zbliżają się święta. Trzeba będzie wrócić do rodzinnego miasta z prezentami dla rodziny. Cieszyła się, że zobaczy bliskich. Już niedługo. Za dwa tygodnie znów będą razem. Stęskniła się za mamą i młodszym bratem.

Zacisnął ręce na jej szyi, kiedy tylko weszła do jego mieszkania. Dostrzegł w jej oczach nie tylko przerażenie, ale też łzy. Próbowała walczyć - kopała, chciała ugryźć. Stanął mu natychmiast. Nie przestawał dusić. Czuł, że za chwilę dojdzie. Gdy był już pewny, że jest martwa, podniecił się jeszcze bardziej. Nie mógł powstrzymać wytrysku. To było silniejsze od niego. Jej bezwładne ciało osunęło się na podłogę. Zwrócił uwagę na jej usta. Były wykrzywione w przeraźliwym grymasie bólu. „Nadal są piękne” - pomyślał. I teraz są jego. Będzie je całować i pieprzyć, kiedy tylko zechce. Nawet wtedy, gdy będą zimne i zaczną gnić. I już nie będzie musiał jej płacić.

Nigdy więcej.

Teraz kochał ją bardziej niż kiedykolwiek.