Ekrany mojego życia

WiLL

Pierwszy

Pierwszym moim Ekranem był kineskop zamontowany w czarno-białym telewizorze Ametyst 102 wyprodukowanym przez Warszawską Fabrykę Telewizorów.

Telewizor rozgrzewał się ponad minutę, zanim na ekranie można było dostrzec wyraźne kontury, a po wyłączeniu długo jeszcze wiązka elektronów świeciła zostawiając gasnącą plamkę na środku kineskopu. Konstrukcja całkowicie lampowa i niemiłosiernie grzejąca się do tego stopnia, że moi dziadkowie wieszali (!!!) pranie nad tym telewizorem, tym samym spełniał on rolę grzejnika.

Telewizor ten miał pokrętło 12 kanałów na częstotliwości VHF, co pozwoliło odbierać program pierwszy Telewizji Polskiej. W słoneczne dni pokój, w którym stał telewizor, zasłanialiśmy ciemną zasłoną, bo kineskop nie miał takiej sprawności i nie świecił na tyle jasno, aby móc cokolwiek oglądać. Służył przez całą dekadę lat70. XX wieku.

Drugi

Drugim Ekranem mojego życia był również kineskopowy czarno-biały telewizor Antares 23-3. W jego nazwie zakodowano ilość programów w programatorze. Tak, całe trzy programy na tamte realia 1984 roku wystarczały w zupełności... Nadawano wówczas tylko dwa programy, a więc jeden przycisk pozostawał "w zapasie". Okazało się, że ten przycisk "program 3" stał się bardzo przydatny, o czym przekonałem się kilka lat po zakupie tego telewizora, który był zmontowany już w technologii dzisiaj mówimy "hybrydowej", bowiem w jego wnętrzu zastosowano tranzystory, ale całkowicie nie zrezygnowano z lamp.Telewizor ten więc stał na granicy technologii tranzystorowo-lampowej.

Sprawdzał się znakomicie.

Przełomowy rok 1987

Dla przypomnienia dodam, że emitowano wtedy dwa programy: pierwszy z nich (TP1) od godziny 8:00 do około 23:00, drugi (TP2) od 16:00 do 22:00. Większość tego, co można było podziwiać na ekranie, była dość smutna. Perełkami były programy edukacyjne, takie jak „Sonda”, czy „Kwant”. Zdarzały się też ciekawe filmy czy seriale („Robin Hood”), ale można śmiało powiedzieć, że dla dorastającego nastolatka 80% czasu emisji było nieatrakcyjne: programy dla rolników,dyskusje o II etapie reformy, transmisje z Placu Czerwonego w rocznicę rewolucji październikowej – propaganda komunistycznej władzy raczej odrzucała od ekranu.

Ten rok był dla mnie jednak przełomowy. W domu pojawił się pierwszy komputer, jeszcze nie własny, a użyczany. Gniazdo antenowe odłączone od anteny, a podłączony do telewizora został Sinclair ZX-81. Komputer posiadał tylko dwa kolory, gry w większości były realizowane w trybie tekstowym.W oryginale miał on tylko 1kB pamięci. Z tych 1024 bajtów 768 zajmowała pamięć ekranu, a więc do dyspozycji programisty pozostawały zaledwie 256 bajty.Ale tym skromnym zestawem Antares plus ZX-81 przełamałem monopol tego, co widziałem do tej pory na ekranie. Była to dla mnie nowa era. Telewizor już nie „zasypiał” o 23:00, a znacznie później. Pierwsze linie w BASIC-u i próby użycia kodu maszynowego. Wspaniały czas, telewizor stał się interaktywny! A smutne twarze panów z PRL-owskiej telewizji zastąpione pikselami.

Kolejnym moim komputerem był ZX Spectrum.Tutaj przy palecie większej niż dwa kolory czarno-biały telewizor już nie był taki komfortowy.Można powiedzieć, że dawał radę, ale zazdrościłem wszystkim posiadaczom kolorowych TV.

Ostatnim komputerem, który podłączałem do Antaresa, był Commodore 64.

Dekada lat 90.

Lata 90. to dekada otwarcia na zachodnie rynki. Przyniosła ze sobą falę tajwańskich (nie tanich!) telewizorów. W domach pojawiały się nieznane dotąd marki. Warszawskie Zakłady Telewizyjne nie zdołały pokonać dalekowschodniej konkurencji (choć przetrwały zahibernowane, to ostatecznie upadły w 2007 roku). Ta dekada przyniosła nam ekrany wypełnianie treścią z odtwarzaczy VHS, zainstalowanych anten satelitarnych i pierwszych telewizji kablowych. Ekran mógł teraz działać bez ram czasowych.Tak jak kiedyś, można było oglądać na nim 24h/7 dni w tygodniu. Telewizory „uzbrojono” w piloty, a część użytkowników trzymało je zafoliowane, aby nie zamazać opisów przycisków.

Pojawiły się też pierwsze małe ekraniki w telefonach. Z pikselami o milimetrowej wielkości.

Koniec wieku XX

Telewizory i podłączone do nich komputery zostały rozdzielone. Większość pracuje na monitorach, bo większość to już komputery PC. Rozpoczyna się rewolucja LCD. Znajomy kupuje pierwszy płaski telewizor 32” za niebagatelną kwotę 8 000 zł. Podziwiamy ostrość obrazu z płyt DVD i dźwięk 5.1. Wydaje się, że jest to obraz i dźwięk idealny. Jednocześnie coraz częściej patrzymy na ekrany telefonów komórkowych i pierwszych smartfonów.Te jeszcze nie są tak „społecznie użyteczne”, bo większość z nas nie korzysta z mobilnego Internetu.

Wiek XXI

Ekrany spowszedniały. Wchodzę do komunikacji miejskiej, gdzieekran tabletu to dzisiaj punkt sprzedaży biletów. Smartfony powodują uzależnienie. Monitory dla graczy odświeżają się z częstotliwością 144MHz, producenci telewizorów wprowadzają kolejne standardy rozdzielczości Full HD– 4K, a dzisiaj w sklepach na półkachjuż są telewizory z rozdzielczością 8K. Wyścig trwa. Anteny na dachach rdzewieją. Z wielu z nich widać już nikt nie korzysta.W czasie wiatru odcięte od nich przewody uderzają o rynny. Pojawiają się serwisy streamingowe, a YouTube dla młodego pokolenia zastępuje „klasyczną” telewizję.

Retro

Zdobyłem parę miesięcy temu CygnusaT401.To bardzo podobna konstrukcja do Antaresa. Ta sama wielkość kineskopu,programator również ograniczony do trzech programów. Tym razem tylko jeden z nich w użyciu. Po konwersji z HDMI przez modulator RF mogę oglądać np. „Sondę” i inne zachowane „archiwalne” programy.

Oryginalny odbiór. Mój świat przez to cofa się do lat 80., wspaniałego czasu zachwytu nad technologią i tym, że mogliśmy tworzyć własne, choćby czarno-białe światy, programując na 8-bitowym komputerze. Ten czas nie wróci, ale utrzymujemy go w nieistniejącej fizycznie sferze o nazwie „wspomnienia”, a te odświeżam naciskając włącznik na moim Cygnusie.

Kineskop rozgrzewa się i staję się przez chwilę podróżnikiem w czasie.

WiLL, 2020.12.08