Stary Piernik 11 – relacja by Johny

Johny

Starając się dochować nowej Piernikowej tradycji, postanowiliśmy w naszym trzyosobowym składzie, czyli Johny, Drygol i Sachy, wybrać się na 11. edycję Piernika. Piernikowanie rozpoczęliśmy 4 czerwca w sobotę jadąc pociągiem do Torunia. Podróż oczywiście przebiegła w przyjemnej atmosferze. Napoje na wyjazd zostały szczególnie dobrze dobrane. :D

Na party place pojawiliśmy się po godzinie dwunastej. Oczywiście na początek powitania - jak co roku stała ekipa - gwarancja dobrej imprezy. Podróż i dojście do Trampa tak nas zmęczyły, że usiedliśmy przy stole gdzie częstowano bigosem (zajefajny). Tak wzmocnieni zaczęliśmy imprezować. W czasie zabawy odnotowano pewne niecodzienne zdarzenie - był sztorm, wynikiem czego jeden z uczestników wykonał potrójnego Axla z lądowaniem na głowie. Obyło się bez poważnych kontuzji, natomiast noty były wysokie. Biesiadowaliśmy dzielnie. Zasilanie poprawiliśmy na stołówce, jak zwykle - obiadek. Do wieczora zeszło na rozmowach i towarzyskim udzielaniu. Kilkakrotnie odwiedzana była stacja benzynowa z wiadomych względów. W godzinach wieczornych, około 20:00 (niech mnie ktoś wyprostuje, jeżeli się mylę) zaczęły się kompoty. Poleciało zgrabne interko, dobre demko (w wildzie chyba) niestety z pliku video oraz zaledwie jedna muzyczka i kilka grafik. Były prezentacje oprogramowania do develu i debugu - bardzo zgrabne i przydatne narzędzia. Wegi pokazał swoje Asteroidy. Następnie zapaliło się ognisko. Niestety nie obyło się bez zamieszania. Po krótce - w Trampie zarezerwowali domki ludzie zrzeszeni w grupie użytkowników/wytwórców customowych rowerów - notabene bardzo fajnie wyglądających. Oni też robili w tym czasie imprezę z ogniskiem. Pech chciał, że organizator w Trampie nieprecyzyjnie poinformował Elbana o pewnych istotnych faktach dotyczących ogniska i pojawiły się delikatne niesnaski. Szczęśliwie zostało to zażegnane i można było piec co było do upieczenia. Wieczór upłynął na rozmowach, degustacji, oglądaniu dobrych komodorcowych produkcji. Gdzieś w okolicach drugiej w nocy poszliśmy na zasłużony spoczynek.

Niedziela rano - higiena, śniadanie i jeszcze trochę towarzyskich rozmów. Koło 11:00 udaliśmy się na dworzec Toruń Główny i z przesiadką w Bydgoszczy dostaliśmy się do Gdańska.

Generalnie tak, jak w roku ubiegłym, impreza była świetna - znana, zgrana ekipa, fajna atmosfera, miejscówka super. Bardzo dobrym pomysłem było zorganizowanie Piernika w czerwcu - było ciepło, nie trzeba było się zawijać w koce i śpiwory. Za rok koniecznie trzeba znowu odwiedzić Toruń, żeby C=Piernikową tradycję podtrzymać.

Johny/Lamers - Stary Piernik 11 [3-5.06.2016 r.]