Co w lesie piszczy

Rocky

KABARETOWA MINI SZTUKA TEATRALNA

KABARET STUK – PUK

Narrator: Wszechwiedzący przemądrzalec, zawsze się wcina i gada ile wlezie. Nikt go zresztą nie zauważa. Wszyscy go olewają.

Pustelnik: Wydaje się, że całe życie mieszka w lesie. Brodaty, kudłaty. Z wyglądu dzikus leśny, menel, a jednocześnie mądra głowa.

Tajemniczy Indianin: Od czasu do czasu, w najmniej oczekiwanym momencie przechodzi z jednego końca sceny na drugi. Prowadzi rower, coś żuje, na kierownicy ma zawieszone reklamówki, z których słychać brzęk butelek.

Rusałka: Jak nazwa wskazuje, leśna dupencja.

Grzybiarz: Poszukiwacz darów natury.

Gajowy: Strażnik lasu, ze spluwą.

Chórek: Czasami wpada na scenę i coś tam odśpiewuje. Przeważnie pomiędzy aktami.

Tytuł Sztuki:

„Co w lesie piszczy,
czyli jak liznąć życia leśnego”

Krótka opowieść o ciekawym i zróżnicowanym życiu postaci. Główne miejsce akcji to chatka Pustelnika. Stoi po środku lasu. Postaci go odwiedzają i tak powoli toczy się akcja.

Autor: Rocky.

AKT I

Po środku lasu, w gąszczu krzewów, pomiędzy drzewami stoi obskurny domek. Królestwo naszego Pustelnika. Mieszka sobie chłopina w tym domku o niewiadomo kiedy. Wydawać by się mogło, że czas dla niego się zatrzymał. W przydomowym ogródku rosną różne dziwne roślinki. Dla niewtajemniczonych to zwykłe zielsko.

Wtem słychać skrzypienie otwieranych drzwi. Z chaty wychodzi zaspany Pustelnik. Przeciąga się, tu i ówdzie skrobie, drapie się i ziewa.

Poranek w lesie rozbrzmiewa trelem ptaków. Pustelnik przeciągając się unosi lewą rękę, wysuwa ją do przodu i zaczyna przemawiać.

Pustelnik

- Ach! Jak przyjemnie i cudownie jest żyć na łonie natury.
(Uderza się w twarz zabijając jakiegoś owada. Wkłada go do ust i zjada ze smakiem.)
- Jedzenie samo wchodzi do ust. Dlatego śpię osłonięty siatką na robale.
(W pewnym momencie podczas monologu Pustelnika przez scenę przechodzi Tajemniczy Indianin.)

(Pustelnik przerywa i spogląda w stronę obcego, sprawia wrażenie jakby chciał coś powiedzieć. Przez chwilę milczy i odprowadza wzrokiem przybysza. Podnosi palec prawej ręki do góry i mówi.)

Pustelnik

- Cóż za dziwne istoty przemierzają knieję.
(Potrząsa głową i mówi.)
- Koniecznie muszę sprawdzić, czy moje kompociki nie straciły ważności, bo mam chyba zwidy.
(Wchodzi do chaty.)

(Chórek wpada na scenę po pierwszym akcie.)

Chórek

A Pustelnik w chacie trzyma swoje ziółka,
Tutaj ma kompocik, a tu jakaś rurka,
Więc po lesie zapach cudny się roznosi,
Gdy Pustelnik w chatce o rozumek prosi.

(Po każdym odśpiewanym tekście chórek się kłania i mówi: - Dziękujemy.)

AKT II

Pojawia się Rusałka. Lekkimi podskokami, jakby unosząc się nad ziemią i wesolutko podśpiewując, zatrzymuje się przed chatą Pustelnika.

Rusałka

La, la, la, La, la, la
Jestem leśna Rusałka
La, la, la, La, la, la
Śpiewam sobie wesoło.

- Coś się nie zrymowało, to nic.
- Halo, Pustelniku jesteś w swojej chacie?
- Halo, halo.

Pustelnik
(Wyskakuje z chaty.)

- Ciszej, czego się tak wydzierasz. Zawsze kiedy się pojawiasz i śpiewasz, wszystko co żywe się chowa. Cóż tym razem się stało. Znowu ziółka antykoncepcyjne?

Rusałka

- Nie, nie tym razem drogi Pustelniku.

Pustelnik
(Spogląda tajemniczo na Rusałkę.)

- Droga, czy aby na pewno wszystko jest w porządku?

Rusałka

- Wszystko jest ok. Tym razem to prawdziwa miłość.

Pustelnik
(Uśmiecha i głaszcze po brodzie.)

- No, jestem przecież niczego sobie.

Rusałka
(Spogląda na Pustelnika.)

- Aż w takiej desperacji nie jestem. On jest piękny, cudny i taki kochany.

Pustelnik

- Jasne, On piękny i cudowny. Co tydzień inny jest cudowny.

Rusałka
(Unosi obydwie dłonie, jakby pokazywała długość złowionej ryby.)

- Teraz to coś wielkiego.
(Spostrzega się.)
- Hmm... Herbatkę ziołową dla Mamy.

(Bierze torebkę i wybiega.)

Pustelnik

- Wielkiego jak zawsze. Rusałki. Ten ją rusył, tamten ją rusył, same rusałki.

(Wchodzi do chaty.)

(Chórek wpada na scenę po drugim akcie.)

Chórek

Rusałeczka piękna lalka malowana,
Szlaja się po lesie i szuka galana,
Rozumek malutki, ale jest gościnna,
Testuje każdego, taka jest rodzinna.

AKT III

Słychać huk wystrzałów. Jakieś wrzaski, krzyki. Na scenę wpada gość z koszem wiklinowym na grzyby. Zdyszany, przestraszony, rozgląda się nerwowo i krzyczy.

Grzybiarz

- Ratunku, pomocy. Jest tu kto? Pomocy, ratunku! Czy ktoś tu jest?

(Z chaty wypada Pustelnik.)

Pustelnik

- Co tu się dzieje? Czego tak ryja wydzierasz. Echo się po lesie niesie, jakby się stado
bizonów pałowało.

Grzybiarz
(Dojrzawszy Pustelnika odskakuje z przerażeniem i mówi.)

- Jezu, a ty kto.

Pustelnik

- Jezus, a co.

Grzybiarz
(Uspokaja się.)

- Mistrzu leśnych ludzi, ratuj. Zbieram sobie spokojnie grzybki, aż tu nagle pojawia się jakiś debil z fuzją i zaczyna napieprzać.
- Patrzę, a on biega i wali do czego popadnie, to co miałem robić, w nogi. On za mną i coś tam ryczy, że dziś mnie dorwie i pokaże mi, gdzie grzyby rosną.
- Lepiej, niech nie pokazuje mi, gdzie one rosną.

Pustelnik

- Spokojnie, to nasz gejowy, eee... gajowy. Lekko wzrok mu szwankuje, ale równy z niego gość.

(Ni z stąd ni zowąd pojawia się Tajemniczy Indianin. Obydwaj spoglądają na niego i w zaniemówieniu odprowadzają go wzrokiem na drugi koniec sceny.)

Pustelnik
(Po chwili otrząsa się i mówi.)

- Miałeś szczęście. Czasami, może zbyt czasami,widzi odyńce.

Grzybiarz

- Czy ja wyglądam jak odyniec?

Pustelnik
(Spogląda przez chwilę, kaptuje się i szybko mówi.)

- Ależ nie, gdzie, skąd, jak. Chodź ze mną, mam coś na uspokojenie.

(Wchodzą do chaty.)

Ptaszki wesoło śpiewają, cudowna atmosfera w lesie panuje. Pojawia się narrator.

Narrator

- Cholera, niby jestem, a wszyscy mnie olewają.
- Mam tu coś mówić i co, nic.
- Jeszcze mnie poproszą o to, bym coś powiedział, a wtedy...

(Pojawia się Tajemniczy Indianin, przechodząc obok Narratora zwraca się do niego.)

Tajemniczy Indianin

- Howgh!
(I idzie dalej.)

(Narrator zdziwiony idzie w druga stronę.)

(Chórek wpada na scenę po trzeci akcie.)

Chórek

Grzybiarz, grzybków szuka i po lesie śmiga,
Gaj owy jest ślepy ciężką fuzję dźwiga,
Grzybiarz miał dziś pecha zwietrzył go Gajowy,
Nie odróżnił jego od zadoła krowy.

AKT IV

Słychać donośne krzyki. Na scenę wpada gajowy. Rozgląda się nerwowo, szuka kogoś i krzyczy.

Gajowy

- Gdzie On jest, ten szubrawiec, złodziej. No, gdzie?
- Nie dość, że łazi to po lesie bez pozwolenia, to jeszcze kradnie.
- Grzybów mu się zachciewa, a paszoł won.
(Pokazuje palcem, gdzie ma iść.)

(Z chatki wychodzą, już weseli Pustelnik i Grzybiarz.)

Pustelnik

- Się masz pogromco kłusowników. Twój sokoli wzrok nie pozwoli wśliznąć się nikomu obcemu do tej leśnej krainy.

Gajowy
(Widzi Grzybiarza.)

- Ooo... tego szukam. Grzybów mu się zachciewa.
- Pokazuj co masz w tym koszu, ale już.

Grzybiarz
(Lekko przestraszony, chowa się za plecami Pustelnika.)

- Przecież ja nic nie zrobiłem, wszyscy zbierają grzyby.

Gajowy

- Pewnie, że wszyscy. Tyle, ile nazbieracie tyle samo zostawiacie.

Grzybiarz

- Nie kumam.

Pustelnik

- Ja też.

Gajowy

- A te grzybki pod gazetami, to co. Wszędzie nasrane. Gdzie nie wleziesz, to albo butelka, albo papierzaki rosną.

Grzybiarz

- To nie ja.

Pustelnik

- Spokojnie. Uspokójcie się. Napijmy się kompociku.
(Wchodzą do chaty.)

(Chórek wpada na scenę po czwartym akcie.)

Chórek

Wszyscy sobie weszli do chatki spokojnie,
Wyłoją kompocik i będzie upojnie,
Później będą tańce w chacie Pustelnika,
Chociaż bez kobitek, la, la, la, la, la.

AKT V

Kiedy wszyscy znikają w chatce, pojawia się Rusałka i wesoło podśpiewuje.

Rusałka

La, la, la, la, la, la,
Jestem leśna Rusałka
La, la, la, la, la, la,
Piękna jak ta bajka.

- Ach, jakie cudowne jest życie. Ptaszki wesoło ćwierkają.

(Nagle przez scenę przechodzi Tajemniczy Indianin. Przechodząc obok Rusałki podnosi rękę i mówi)

Tajemniczy Indianin

- Howgh!
(Nie zatrzymując się przechodzi na drugi koniec sceny.)

(Rusałka zaniemówiła. Po chwili odzyskuje świadomość.)

Rusałka

- Znam tu wszystkich, ale tego ni cholery nie pamiętam.

(Z chaty wychodzą chłopaki, widać kompociki Pustelnika wprowadziły ich w zajefajny nastrój. Stają i spoglądają w stronę Rusałki. Oczywiście wzrok i gęby rozmarzone.)

Grzybiarz

- Ooo... jakie piękne prawdziwki tutaj można znaleźć.

Rusałka

- Owszem jestem prawdziwa, ale nie dziwka.

Grzybiarz

- Nie, nie to miałem na myśli.

Rusałka

- Już ja swoje wiem, wszyscy macie tylko jedno na myśli.
(Wychodzi lekko urażona.)

Pustelnik

- Pewnie, chodzi to taka po lesie, tyłkiem kręci, a później, ojej nie jestem prawdziwką.

Gajowy
(Kompocik widać smakował i porobił troszeczkę.)

- Ja tam kocham tylko swoją Misię.

Pustelnik

- Nie masz wyjścia. Takiego misia każdy by musiał kochać.

Gajowy

- Co masz na myśli?

Pustelnik

- Nic szczególnego. Po prostu z misiem, to znaczy z Misią, przeżywacie miesiąc miodowy przez cały czas.

Gajowy

- Fakt, Misia uwielbia miód.

Pustelnik

- Taka natura. Dobrze, że barci tu nie ma, bo by po lesie biegała.

Grzybiarz

- Cholera, tutaj są niedźwiedzie?!

Gajowy

- No co, czasem biegamy z Misią po lesie.

Grzybiarz

- Przysięgam, że nigdy nie będę płoszył zwierzyny.

Pustelnik

- Spoko. On kocha Misię. Ty kochasz grzyby, a ja spokój.

(Wchodzą do chatki.)

(Chórek wpada na scenę po piątym akcie.)

Chórek

Misia to kobieta, a nie niedźwiedź czarny,
Gajowy ją kocha, chociaż wzrok ma marny,
Grzybiarz z Pustelnikiem to stare opoje,
Walą ostro kompot, super są nastroje.

AKT VI

Pojawia się Narrator.

Narrator

- I co ja właściwie tutaj robię. To se już pójdę, co tak sam se tu będę stał, co nie?
(Wychodzi.)

(W chacie słychać wesołą imprezkę. Wesołe śpiewy biesiadników niosą się szerokim echem po lesie.)

Pustelnik, Gajowy, Grzybiarz
(Na melodię „Złoty pierścionek”)

Ten nasz gospodarz, zacny mieszkaniec tej kniei,
On ma kompoty co nas trzymają w nadziei,
Pijemy razem w dyniach wesoło się kręci,
Każda Rusałka swoim tyłeczkiem nas nęci.

Przelecim wszystko, co żywe się tu porusza,
Czy pada deszczyk, czy też wokoło jest susza,
Będziem się bawić, aż do białego ranka,
Wtedy na kacu skończy się ta sielanka.

(W międzyczasie przed chatą Pustelnika pojawia się Rusałka. Słyszy całą pioseneczkę w wykonaniu biesiadników. Kręci głową ze zdziwienia.)

(Jak to czasem bywa w najmniej oczekiwanym momencie, przez scenę przechodzi Tajemniczy Indianin. Idąc obok podnosi rękę i mówi swoje.)

Tajemniczy Indianin

- Howgh!

(Rusałka odprowadza go wzrokiem i po chwili mówi)

Rusałka

- Że co, niby mój śpiew odstrasza wszystko, co się rusza?!
- Jak oni pójdą na spacer, to nic już nie będzie jak dawniej. Samce, tylko dupy im w głowie.

(Odchodzi w odwrotnym kierunku niż Indianin.)

(Chórek wpada na scenę po szóstym akcie.)

Chórek

Cała trójka w chacie ryja drze na maksa,
Tylko dupy w głowie, chociaż chata ciasna,
Rano będą kaca mieli jak cholera,
Będą łby ich boleć, tak jak co niedziela.

AKT VII

Minęła noc i kolejny poranek zostaje ogłoszony przez ptactwo zamieszkujące las. W chacie słychać jakieś odgłosy. Po kolei wychodzą Gajowy, Grzybiarz i Pustelnik. Wygląd ich świadczy o ostrej balandze.

Pustelnik

- Oj oj oj, chyba trochę przeholowaliśmy.

Grzybiarz

- Trochę. A swoją droga to nie miałem pojęcia, że kompot może służyć nie tylko jako dodatek do obiadu.

Gajowy

- Ulala, moja dyńka. Nawet moja Misia takich kompotów nie robi. Daj mi chociaż jeden przepis, to ją jakoś udobrucham. Zapewne jest trochę zła, że nie wróciłem na noc.

Pustelnik

- Powiedz, że tropiłeś kłusownika, ale niestety ci uciekł.

Gajowy

- Spróbuję. Chociaż może mnie jeszcze bardziej głowa rozboleć.
- I to nie od kompocików.

Grzybiarz

- Trzymamy za ciebie kciuki.

(Gajowy odchodzi.)

Pustelnik

- Czuję, że będę musiał przygotować kilka ziółek i maści na sińce i potłuczenia.

Grzybiarz

- Dobra, ja też powoli śmigam do domu, bo i ja będę musiał skorzystać z twojej pomocy.
(Odchodzi.)

(Pojawia się nasz znajomy Indianin.)

(Chórek wpada na scenę po siódmym akcie.)

Chórek

Tak to właśnie bywa po ostrej balandze,
Łebek trochę boli, kacyk trochę męczy,
Ziółka Pustelnika leżą w pogotowiu,
Może się przydadzą po spotkaniu w domu.

AKT VIII

Przed chatką Pustelnika pojawia się Rusałka. Jest smutna i szlocha. Pustelnik wychodzi przed swoje królestwo. Spostrzega smutną i szlochającą Rusałkę.

Pustelnik

- Cóż to się stało, moja ptaszynko. Zawsze taka radosna, a teraz smutek.

Rusałka

- Ach, Pustelniku. Czy wszyscy faceci zawsze myślą tylko o jednym.

(Tutaj Pustelnik uśmiecha się szelmowsko.)

Rusałka

- Najpierw są mili, komplementują że taka ładna, mądra.
- A później wykorzystać i już.

Pustelnik

- Widzisz moja droga. Nie każdy potrafi dostrzec piękno wewnętrzne.

Rusałka

- Jasne. Wy tylko kombinujecie, jak dostać się do środka.

(Słychać jakieś jęki, lamenty, na scenę wchodzi Gajowy i Grzybiarz. Posiniaczeni i obolali.)

Pustelnik

- Ooo... Kogo moje piękne, chociaż zmęczone oczy widzą!
- Coś mi się wydaje, że wasze ukochane nie przyjęły argumentów do wiadomości.

Grzybiarz

- Jak widać na załączonym obrazku.

Gajowy

- Jezu, takiej furii mojej Misi nigdy jeszcze nie widziałem.

Rusałka

- I dobrze wam tak. Dla was kobieta to tylko do garów, do dzieci rodzenia i słuchania waszych historyjek.

Grzybiarz

- No, niektóre działają.

Gajowy

- A wy to niby takie święte. Aureolki sobie pozakładajcie.

Pustelnik

- Spokojnie, spokojnie.

Nagle pojawia się Tajemniczy Indianin, przechodzi obok zebranych. Podnosi rękę i mówi:

Tajemniczy Indianin

- Howgh!

(Nagle Pustelnik pyta)

Pustelnik

- Przepraszam, czy my się skądś nie znamy?

(Indianin zatrzymuje się i mówi)

Tajemniczy Indianin

- Przepraszam szanownego Pana. O ile sobie przypominam to nie miałem przyjemności zapoznawać się z fizjonomią, oraz zawierać jakiejkolwiek znajomości.
- Tych tu zebranych osobników też nie pamiętam. Jestem spokojnym przedstawicielem uczonych, po prostu jestem ornitologiem i szukam nowych gatunków ptaków.
-Powiedziano mi, że tu mogę spotkać szczególną odmianę niebieskiego ptaka.
- Po łacinie to Pustelnikus alkoholikus.
- Aby je zwabić taszczę tutaj te butelki. Podobno na ich dźwięk wychodzą ze swoich
dziupli. Niestety, jak na razie nie spotkałem żadnego.
- To, żegnam.
- Howgh!

(Przez kilka chwil cała gromadka pozostaje w osłupieniu. Pierwszy przemawia Gajowy.)

Gajowy

- Cholera, niby uczony, a butelki zbiera.

Grzybiarz

- Widzisz Pan, jednak ich muszą źle opłacać, skoro w przebraniu po lesie butelki zbierać muszą.

Pustelnik

- Słyszałem, że w miastach dość powszechny jest zawód ornitologa.
- Dlatego mieszkam sobie spokojnie w lesie.

(Nagle na scenę wkracza Narrator. Wszyscy kierują wzrok w jego stronę.)

Narrator

- Dobra. Cisza mi tu, bo Ja teraz mówię. Nie dość, że mnie olewacie, do słowa nie chcecie dopuścić, to jeszcze ktoś mi zapier*olił kanapki z garderoby. Mam tu robotę do wykonania.

Pustelnik

- Spokojnie. Gadaj, co masz do powiedzenia.

Narrator

- Nareszcie. Witam szanownych Państwa na sztuce pt. „Czerwony Kapturek”...

Rusałka

- Proszę bardzo, a nie mówiłam. Tylko dupy w głowie.

Pustelnik

- Hej stary, to chyba nie ta sztuka.

Narrator

- O k*rwa mać, mam tego dość. Zmieniam zawód. W końcu na coś się przyda wieczorowy kurs szwaczki.
(Odchodzi.)

Grzybiarz

- Ale nerwowy.

Gajowy

- Tak to jest. Uczony zbiera butelki, szwaczka jako narrator.

Pustelnik

- Wszędzie jest burdel. Chodźmy się napić.
(Wchodzą do chaty.)

Rusałka

- Faceci to tylko pochlać, podupić, ale bawić to nie ma komu.

(Odchodzi.)

(Chórek wpada na scenę po ósmym akcie.)

Chórek

Cała historyjka już opowiedziana,
Śpijcie dziś kochani do samego rana,
Aby wasze życie płynęło swobodnie,
Żeby w waszych domach nie było podobnie.

KONIEC