Jak zaplanować swoją przyszłość?

Dorota Kuczyńska

To pytanie zadawałam sobie już milion razy, pozwalając przepływać coraz to nowszym pomysłom, wizjom, celom przez moją głowę. Nadszedł czas wyboru studiów, a mi konieczność podjęcia decyzji odnośnie tego, kim chcę w życiu być z tak dużym wyprzedzeniem, wydała się bardziej przerażająca niż kiedykolwiek wcześniej. Gitarzystka, architektka, instruktorka jazdy konnej, pisarka, tłumaczka, a może psycholożka... i tak w kółko. Czy w tej chwili już wiem kim chcę zostać? Nie. Czy zrobiłam jakikolwiek postęp na drodze do planowania swojej przyszłości? Owszem.

Za swój postęp uważam utwierdzenie się w przekonaniu, że mogę wszystko, że mam nieograniczone możliwości. Świat stoi przede mną otworem. Po przeczytaniu tych dwóch zdań już większość dorosłych pewnie uśmiechnęła się pod nosem, a w ich mądrych, doświadczonych głowach ukazało się: „Taa, otworem... młoda jesteś, nie znasz życia”. I tutaj pojawia się moja najważniejsza, żelazna zasada, która jest jednocześnie odpowiedzią na pytanie z pierwszego akapitu: Nie słuchać ludzi, którzy mówią Ci, że nie możesz. Nie słuchać dorosłych pożartych, przeżutych i wyplutych przez życie, którzy nie przepuszczą żadnej okazji do podzielenia się z Tobą swoimi „złotymi myślami” na jego temat. Ilekroć rozmawiam z jakimkolwiek dorosłym na temat studiów, na które się wybieram, słyszę tylko „Ale nie znaajdziesz po tym pracy! A w ogóle wiesz ilu ludzi się wybiera na ten kierunek? Maaasa, myślisz, że się tam dostaniesz?” I kiedy przytakuję, w odpowiedzi dostaję grymas politowania i średnio przekonywujące rzucone od niechcenia: „No nic ...spróbować można”.

A ja chcę wybić się ze schematu: studia > niesatysfakcjonująca mnie praca > przeciętny zarobek > gotowanie, pranie, sprzątanie, sranie w banie > rutyna > rutyna > i jeszcze raz rutyna do porzygu... Chcę wyznaczyć sobie cel, do którego będę dążyć, omijając szerokim łukiem wszystkich tych, którzy będą próbowali w kółko uświadamiać mnie w tym, że nie dam rady, że to niemożliwe (a takich jest cała masa... płaci im kto za to???). Chcę dążyć do tego, żeby być obrzydliwie bogata, omijając szerokim łukiem tych, którzy nazwą mnie z tego powodu materialistką; tych, których od dziecka programowano, że nie da rady być bogatym i trzeba zadowalać się przeciętnym zarobkiem, a oni bez słowa sprzeciwu godzą się na realizację tego programu. Chcę wieść godne życie, nie musieć żyć od pierwszego do pierwszego. Chcę realizować się zawodowo. Chcę spełniać marzenia. Chcę, chcę, chcę. I nie potrzebuję na swojej drodze samozwańczych mentorów i specjalistów od spraw życia. Mdli mnie już od nich. Chcę osiągnąć sukces. I nie odciąga mnie od tego postanowienia nawet ewentualna perspektywa porażki. Ja po prostu chcę dać z siebie wszystko, żeby móc potem być zadowolona ze swojego życia. A jeśli mi się nie uda? To mi się nie uda. I nic nikomu do tego.

Dorota Kuczyńska