Kurka mała biała
Slake
Kurka mała biała poszła raz do lasu,
szła sobie cichutko nie robiąc hałasu,
dreptała przed siebie niezbyt pewnym krokiem,
nie wiedziała, że ktoś podąża za nią wzrokiem.
Dzięcioł stukał w drzewo, aż wióry leciały,
nagle kurce do oka wiór wleciał cały,
z tego powodu gwałtownie przystanęła,
wiór był dość duży, więc go sama wyjęła.
Spogląda do góry, gdzie dzięcioł pracuje,
dzięcioł zaś z góry kurkę upatruje,
spogląda, ogląda i dziób już otwiera,
takimi słowami przemawia do niej teraz:
„Kurko milutka, wybacz mi proszę,
gdzieś między wióry spadły dwa grosze.
Bądź taka miła, pomóż koledze,
ja lubię rąbać więc nie polecę”.
Kurka tak myśli: „Ale niedobry,
niech no ja tylko spotkam jakieś bobry.
Poproszę je szybko w ramach przysługi,
aby mu przegryzły cały pień długi.
Nie siądzie on wtedy na pionowym drzewie,
i jeszcze dodatkowo tak powiem mewie:
Niech wióry przeszuka i weźmie te grosze,
które tam znajdzie, tak mewę poproszę”.
Kurka plan obmyśliła i tak się odzywa:
„Drogi dzięciole, ty zmysły swe chyba
postradałeś od tego mocnego pukania,
lecz niech to myślenia ci nie przesłania.
Ty kurkę malutką próbujesz podejść,
a ja za chwilę i tak muszę odejść,
jednak pamiętaj na długie lata,
ja jestem kurką i nie umiem latać”.
Dzięcioł z wrażenia aż przestał pukać,
chcąc nie chcąc kurkę musiał wysłuchać.
Z niedowierzaniem przyjął jej słowa,
bo przecież głowy w piasek nie schowa.
Więc zatem kurce tak odpowiada:
„Kiedyś spotkałem takiego gada,
który uparcie twierdził w rozmowie,
iż rację ma, lecz tylko w połowie,
'Kurki to ptaki' - tak mi powiedział,
nie było to coś, czego bym nie wiedział.
'Ptaki latają' – kontynuował,
i dodał jeszcze zanim się schował,
'Zgłębiłem wiedzę w kamieniu wyrytą,
teraz posiadam więc wiedzę skrytą,
słuchaj wtem węża mój bracie dzięciole,
jedni są u góry, zaś inni na dole'”.
Dzięcioł pamiętał węża przykazanie,
wąż musiał mieć rację cokolwiek się stanie!
Gad to szlachetny, nie sznur z podwórka,
lecz z odpowiedzią spieszy już kurka:
„Nic nie wiesz mocno pukający panie,
widać, twa mądrość została na polanie.
Kurki nie latają – powiada kurka -
nie każdy gad przecież zwie się jaszczurka!”,
Nagle z oddali nadchodzą bobry,
„Gdzie się podziewa ten dzięcioł niedobry?”
Takie pytanie zadają między sobą,
kurka obserwuje co teraz zrobią.
Znalazły drzewo na którym siedzi,
a dzięcioł do nich tak w odpowiedzi:
„Bobry kochane, po co te nerwy?”
a bobry drzewo gryzą bez przerwy.
Nim kwadrans minął pień się pochyla,
dzięcioł w panice skrzydła rozchyla,
w nerwach zupełnie mu rozum odjęło,
gdyż zaczął pukać, sekund minęło...
...zaledwie kilka, nie kwadrans - minuta,
„Oto dzięciole jest twoja pokuta,
rąbanie może i owszem przyjemne,
są jednak sprawy bardziej przyziemne”.
Tak kurka myślała stojąc na dole,
a bobry szalone, z potem na czole,
kończą swe dzieło, trzaski już słychać,
kto siły ma w nogach powinien czmychać.
Drzewo wnet z hukiem runęło na glebę,
bobry odchodząc witają mewę.
Mewa zaś szybko wióry przegląda,
grosze znalazła, w górę spogląda.
„Oddaję kurko twoje pieniądze,
i zapamiętaj, ja tutaj rządzę”.
Dzięcioł powiada: „Przebacz mi kurko,
na zgodę dam ci ja moje piórko.
Wybacz, bo byłem niemiły dla ciebie,
a teraz drzewo leży na glebie,
wąż racji nie miał i w tym miał rację,
teraz rozumiem tą sytuację”.
„Wybaczam ci szybko panie dzięciole,
jedni są u góry, inni zaś na dole.
Sam teraz widzisz, że przepowiednia,
mądrego węża to nie była brednia”.
Slake/Tropyx
szła sobie cichutko nie robiąc hałasu,
dreptała przed siebie niezbyt pewnym krokiem,
nie wiedziała, że ktoś podąża za nią wzrokiem.
Dzięcioł stukał w drzewo, aż wióry leciały,
nagle kurce do oka wiór wleciał cały,
z tego powodu gwałtownie przystanęła,
wiór był dość duży, więc go sama wyjęła.
Spogląda do góry, gdzie dzięcioł pracuje,
dzięcioł zaś z góry kurkę upatruje,
spogląda, ogląda i dziób już otwiera,
takimi słowami przemawia do niej teraz:
„Kurko milutka, wybacz mi proszę,
gdzieś między wióry spadły dwa grosze.
Bądź taka miła, pomóż koledze,
ja lubię rąbać więc nie polecę”.
Kurka tak myśli: „Ale niedobry,
niech no ja tylko spotkam jakieś bobry.
Poproszę je szybko w ramach przysługi,
aby mu przegryzły cały pień długi.
Nie siądzie on wtedy na pionowym drzewie,
i jeszcze dodatkowo tak powiem mewie:
Niech wióry przeszuka i weźmie te grosze,
które tam znajdzie, tak mewę poproszę”.
Kurka plan obmyśliła i tak się odzywa:
„Drogi dzięciole, ty zmysły swe chyba
postradałeś od tego mocnego pukania,
lecz niech to myślenia ci nie przesłania.
Ty kurkę malutką próbujesz podejść,
a ja za chwilę i tak muszę odejść,
jednak pamiętaj na długie lata,
ja jestem kurką i nie umiem latać”.
Dzięcioł z wrażenia aż przestał pukać,
chcąc nie chcąc kurkę musiał wysłuchać.
Z niedowierzaniem przyjął jej słowa,
bo przecież głowy w piasek nie schowa.
Więc zatem kurce tak odpowiada:
„Kiedyś spotkałem takiego gada,
który uparcie twierdził w rozmowie,
iż rację ma, lecz tylko w połowie,
'Kurki to ptaki' - tak mi powiedział,
nie było to coś, czego bym nie wiedział.
'Ptaki latają' – kontynuował,
i dodał jeszcze zanim się schował,
'Zgłębiłem wiedzę w kamieniu wyrytą,
teraz posiadam więc wiedzę skrytą,
słuchaj wtem węża mój bracie dzięciole,
jedni są u góry, zaś inni na dole'”.
Dzięcioł pamiętał węża przykazanie,
wąż musiał mieć rację cokolwiek się stanie!
Gad to szlachetny, nie sznur z podwórka,
lecz z odpowiedzią spieszy już kurka:
„Nic nie wiesz mocno pukający panie,
widać, twa mądrość została na polanie.
Kurki nie latają – powiada kurka -
nie każdy gad przecież zwie się jaszczurka!”,
Nagle z oddali nadchodzą bobry,
„Gdzie się podziewa ten dzięcioł niedobry?”
Takie pytanie zadają między sobą,
kurka obserwuje co teraz zrobią.
Znalazły drzewo na którym siedzi,
a dzięcioł do nich tak w odpowiedzi:
„Bobry kochane, po co te nerwy?”
a bobry drzewo gryzą bez przerwy.
Nim kwadrans minął pień się pochyla,
dzięcioł w panice skrzydła rozchyla,
w nerwach zupełnie mu rozum odjęło,
gdyż zaczął pukać, sekund minęło...
...zaledwie kilka, nie kwadrans - minuta,
„Oto dzięciole jest twoja pokuta,
rąbanie może i owszem przyjemne,
są jednak sprawy bardziej przyziemne”.
Tak kurka myślała stojąc na dole,
a bobry szalone, z potem na czole,
kończą swe dzieło, trzaski już słychać,
kto siły ma w nogach powinien czmychać.
Drzewo wnet z hukiem runęło na glebę,
bobry odchodząc witają mewę.
Mewa zaś szybko wióry przegląda,
grosze znalazła, w górę spogląda.
„Oddaję kurko twoje pieniądze,
i zapamiętaj, ja tutaj rządzę”.
Dzięcioł powiada: „Przebacz mi kurko,
na zgodę dam ci ja moje piórko.
Wybacz, bo byłem niemiły dla ciebie,
a teraz drzewo leży na glebie,
wąż racji nie miał i w tym miał rację,
teraz rozumiem tą sytuację”.
„Wybaczam ci szybko panie dzięciole,
jedni są u góry, inni zaś na dole.
Sam teraz widzisz, że przepowiednia,
mądrego węża to nie była brednia”.
Slake/Tropyx