Recenzja gry Papers, Please

C1t0z

Typ gry: strategia, logiczna. System: PC MAC Linux, PS Vita, iOS.

Jako starej daty miłośnik C64 i Amig tak zwane produkcje współczesne uruchamiam raz na dziesięć lat, żeby z rozczarowaniem stwierdzić: „To nie to, co kiedyś”. I tak też myślałem, że będzie teraz, chociaż koncepcja gry “Papers, please” wydawała mi się co najmniej intrygująca.

Rozgrywka zaczyna się na początku lat 80. w fikcyjnym państwie bloku wschodniego Arztocce. Zostajemy wybrani na pracownika imigracyjnego na granicy tuż po zakończeniu wojny z sąsiadującą Kolechią. W wyniku konfliktu miasto zostało przecięte na pół, a normalizacja stosunków wymaga otwarcia granic.

Czy symulator pracy urzędniczej pogranicznika może być interesujący? Wydaje się, że nie. Jednak nic bardziej mylnego! Na początku jest banalnie - należy sprawdzić dane w paszporcie petenta, porównać zdjęcie w dokumencie z jego facjatą… wpuścić albo nie. Nic prostszego. Jednak okazuje się, że zamachowcy lub szmuglerzy potrafią legitymować się podrobionymi dokumentami - trzeba być bardzo czujnym. Wpuszczenie terrorysty to niechybny zamach i możliwość utraty pracy - koniec kariery to koniec gry. Każdy dzień to nowe wydarzenia i nowe reguły. Coraz to nowe dokumenty potrzebne do przekroczenia granicy utrudniają rozgrywkę. Petenci często mają wczorajsze, już nieaktualne zestawy dokumentów, czujność gracza musi być na najwyższym poziomie, a do tego zegar tyka - od ilości obsłużonych petentów zależy nasza pensja, za którą trzeba opłacić przecież czynsz i żywność naszej Arztocczańskiej rodzinie.

Klimat gry jest co najmniej nawiązujący do stylu retro. Grafika i dźwięki jak żywo przypominają lata 80. i erę 16-bitowców. Mroczny klimat pozwala wczuć się w atmosferę wykreowanej w grze rzeczywistości. Obsługa jest prosta - myszą obsługujemy pieczątki zezwalające lub odmawiające wjazdu, odbieramy i wydajemy dokumenty. Mamy też coraz to nowe dokumenty z nowymi przepisami - można naprawdę się nieźle spocić. W przypadku wątpliwości, petenta można przesłuchać, zaprosić na skaner a nawet z miejsca aresztować - na przykład za używanie podrobionego paszportu.

Gra daje też możliwość podjęcia własnych decyzji dyktowanych sumieniem. Czy przepuścić matkę jadącą do syna pomimo braku ważnych dokumentów? Czy zatrzymać petenta za korupcyjną propozycję, czy skorzystać i przystawić cicho zieloną pieczątkę? Decyzje mają wpływ na dalsze losy gry, co czyni rozgrywkę jeszcze bardziej interesującą.

Z tego, co się zorientowałem, jest kilkanaście scenariuszy zakończenia naszej 30-dniowej pracy na placówne granicznej. Jest też także opcja gry bez limitu czasowego, ale wymaga ona odblokowania poprzez sukcesy w grze w trybie klasycznym. Dzięki takim opcjom rozgrywka nie jest linearna i nużąca, każdy kolejny dzień przynosi coś nowego. W zalewie odpicowanych graficznie, ale nudnych gier, “Papers, please” jest pozycją zdecydowanie godną polecenia - na pewno warto spróbować!

C1t0z/Tropyx