Wielka Scena

Archibald

czyli historia początku pierwszej polskiej grupy na 19 stronicach pergaminu wierszem spisana w roku scenowym 2000 :)
© Copyright by Archibald/DrAc0.


Ach, Sceno! Bez ciebie żyć nie można,
Choć w wielu wypadkach jesteś tak bezdrożna,
Lecz by Cię utrzymać przy życiu długo,
Trudnię się dla Twej chwały sztalugą.
Bez Ciebie się człowiek obyć nie może,
Jesteś piękniejsza niż polarne zorze,
Co świecą kolorów tęczy tysiącami,
Ty świecisz dla nas zalet milijonami.
A gdy zawinisz niechcący,
Nieraz wydasz wyrok krzywdzący,
Za złe posądzisz porządnego Scenowicza
Niechcący,
Nikt za złe Tobie tego mieć nie będzie,
Trochę pomyśli, potem usiędzie,
I zapominając o całej sprawie,
Odda się znów scenowej zabawie.
Ach Sceno, muzo naszych umysłów,
Ty wciąż się odradzasz jak stada Feniksów
I nikt zagrozić Tobie nie zdoła,
Bo wszystkich zapraszasz do Swego sioła.
A gdy lamer lub złodziej twe imię splugawi,
Szybko go nasza każąca ręka skrwawi.
Ty wiesz, o Królowo Sceny,
Że tylko ciebie na co dzień pragniemy.
I gdy przychodzi w nas czas załamania,
Bierzemy się tedy do scenowania,
I zawsze gdy w życiu tracimy nadzieję,
Na Twoim łonie zawsze się coś dzieje!
Ach, Sceno, Tyś dla nas stworzona,
I każdy dla Ciebie w męczarniach skona!

AKT I

Pokój lamera – pora wieczorna – przy komputerze siedzi dwóch lamerów – odbywa się turniej w River Rajd.
Postacie:
Lamer
Lamer giełdowy
Lamer:
Ach, bracie, kolego, co powiesz nowego?
Lamer Giełdowy:
W River Rajd gramy tu do upadłego.
Ta gra wciągająca przeze mnie zdobyta!
Byłem na giełdzie, a ma ten kto pyta.
Długo szukać tak zacnej gry musiałem,
W końcu o pewnym piracie usłyszałem
I w te pędy do niego się udałem!
Lamer:
Chwali się u mnie twe heroiczne wyczyny,
Jesteś przebieglejszy niż lis, bardziej śliski
Od wazeliny,
Lecz mów, coś zasłyszał w karczmie
Przygiełdowej,
Czy obaczyłeś coś o grze jakiejś nowej?
Lamer Giełdowy:
O grach nie mówią tera ludziska,
Nowa to moda na giełdę się wciska,
Coś mówią o scenie, o kodowaniu,
Muzykowaniu, grafikowaniu.
Lamer:
Widzę, żeś się dowiedział w wielkim staraniu!
Lamer Giełdowy:
A jakże, a jakże! Poznałem też jednego Mospana,
Co na komputrze nie gra, tylko gierki łama,
A o graczach mówi, że to sama lama,
A nazywa się podobnie do cygana!
Lamer:
A mówżesz ty! Coś jeszcze posłyszał,
Czy ktoś jeszcze ci tam co wydyszał?
Lamer Giełdowy:
Wydyszał, wydyszał! Lecz żem nie dosłyszał,
Bo raban na sali się poniósł,
Ktoś nowe gry na giełdę przyniósł.
Lamer:
A widziałeś coś w tych grach ciekawego?
Lamer Giełdowy:
Niestety kolego, nic ciekawego.
Lamer:
Więc idźmy na giełdę, jeszcze jest pora,
Przecież dopiero dochodzi wieczora.
(wstają i ubierają się, po czym wychodzą)

AKT II

Giełda komputerowa – niesamowity zgiełk – w kącie stoją dwaj ludzie – jeden z nich zatrzymuje przechodzącego obok człeka.
Lamer Giełdowy:
Hej, bracie! Pamiętasz mnie chyba,
Wczoraj rozmawialiśmy w klubie „Ryba”.
Opowiedz przyjacielowi memu,
Po co na Scenę się idzie i czemu.
Sam bym wytłumaczył, ale mało wiem.
Jeszcze mu czego podczas wywodu nie dopowiem....
Nieznajomy:
Jam się nazywam Cynista,
Niektórzy mylą mnie z Cyganem, lecz to nie ta lista,
A więc chodźcie ze mną, głodni wiedzy lamerzy,
Opowiem do czego Scena dąży i w co wierzy.
(oddalają się szybko w kierunku baru „Ryba”)

AKT III

Kilka dni później – wtajemniczeni lamerzy spotykają się w domu z aktu I – czuć atmosferę podniecenia.
Lamer:
Słuchaj, bo odzywam się w te słowa,
Scena to rzecz piękna i zdrowa,
Chcę skończyć z pozycją lamera i nieroba,
Wybrałem ksywkę, od dziś zwę się Dioda!
Lamer Giełdowy:
Ja też myślałem o tym zjawisku,
Nawet rozpatrzyłem możliwości zysku!
Lecz są one małe, powiem Ci w tajemnicy,
Że od dziś przybrałem miano Gąsienicy!
Dioda:
A więc pseudonimy już ustalone,
Teraz musimy mieć obowiązki podzielone.
Grupę założymy, o nazwie Syndykat,
Będziemy się długo z problemami borykać,
Lecz Scena czeka, chcę być najlepszy w grafice
I swapie. Ty zaś poświęcisz się muzyce!
Gąsienica:
Poznałem się też wczoraj z niejakim Bobem,
On się lubi bardzo zajmować kodem.
Dioda:
A więc skład mamy,
Jutro się wszyscy u mnie spotykamy.
Umów się z Bobem na 12:30,
Niech jakiś efekt na ten czas dopieści.
Ja zrobię grafikę, a potem demo roześlę,
Ty za to muzykę zrób w pocie czoła,
Jutro przecie pierwszą produkcję zrobimy zgoła!

AKT IV

Pokój Diody – trzech młodych ludzi z podnieceniem przegląda swoje prace.
Bob:
Ach, jakże cudnie wygląda ta grafika,
Wcale nie gorsza od niej muzyka,
Kod swój dołożę do całej produkcji,
Niech ludzie myślą, żeśmy najlepsi!
Dioda:
Jam, jako lider naszej grupy,
Nakazuję Tobie złożyć wszystko do kupy!
Uporaj się z tym w 2 godziny,
To jeszcze dzisiaj projekt na Scenę wypuścimy.
Gąsienica:
Ja, prawdę mówiąc, zrobiłem dwa zaki,
Ale ten drugi taki nijaki,
Jak chcecie to pokażę, możecie go użyć,
Każdy widz będzie się mógł zanurzyć
W mą muzykę; A tak na poważnie,
To Dioda musi zawrzeć z kimś przyjaźnie,
By rozesłać nasz produkt jak najdalej się da!
Dioda:
Uspokój się trochę, ta druga muzyczka jest
Trochę lewa!
Ale pierwsza całkiem, całkiem, słuchać się da,
Więc niech Bob szybko demko składa,
Niech złączy w procesie kodu wszystkie części,
Może niech użyje mego picka pięści.
Bob:
Musicie dać mi na to godzinkę,
Jak by nie było kodowanie trwa chwilkę!
Dioda i Gąsienica razem:
Tak więc wychodzimy,
Za godzinę wrócimy!
Demko złożone musi być,
A wtedy pójdziemy się razem napić!
Chór Scenowiczów:
Ach, mężni sceny wojownicy,
Składacie demko mimo ciemnicy!
Demko składacie, ranek świta,
Będzie z was kiedyś zdolna elita!
Dalej tak dobrze pracować będziecie,
Ta praca na pierwsze miejsce was wyniesie!
I nie myślcie, że łatwo wszystko pójdzie,
Na pewno przez czas przy komputerze coś
Ważnego wam ujdzie!
Lecz nie zważajcie na losu przeciwności,
Starajcie się czynić dobrze wasze powinności!
Aż kiedyś przyjdzie taki czas,
Że każdy będzie szanował WAS!

K O N I E C