Nie od dziś wiadomo, że Mariusz Duda to muzyk o wielkiej inwencji, praktycznie bez przerwy zajmujący się dźwiękami. W studiu lub na żywo. Jego główny zespół to Riverside, ale poza tym ma jeszcze inne projekty. Jednym z nich jest Lunatic Soul i pod tą nazwą Duda stworzył już pięć albumów. Tegoroczny, zatytułowany „Under The Fragmented Sky”, to szósta płyta. Chyba najbardziej zaskakująca, choć estetycznie nie tak bardzo odległa od poprzedniej. Dostaliśmy 36 minut dobrze dramaturgicznie poukładanej, frapującej muzyki, a wszystkie partie instrumentalne artysta zagrał sam: bas, gitara akustyczna, klawisze i perkusja. Wyjątkiem jest finałowy, liryczny „Untamed”, w którym na bębnach udziela się Wawrzyniec Dramowicz, znany dobrze z zespołu Destruction (gra w nim już osiem lat!).

Album jest prawie w całości płytą instrumentalną (jedynie dwa numery opatrzone są wokalnymi partiami), a otwiera go wręcz bajeczny „He Av En” z urokliwą, bezsłowną wokalizą. Ta lekkość, która się w nim pojawia, towarzyszy słuchaczowi praktycznie do ostatnich sekund trwania albumu. Co prawda znów Duda aplikuje nam też transowe loopy i mrok (głównie w „Trials”) oraz „podkręcone” rytmicznie frazy, ale całościowo chyba każdy uzna ten album za mimo wszystko dość delikatny. Zwłaszcza miniatura „Sorrow” i tytułowy numer są dowodem na to, że Duda w tym momencie swej artystycznej drogi eksploruje spokojne, ale też mimo wszystko wyrafinowane rejony brzmieniowe.

Najdłuższy na tym albumie, niemal 8-minutowy utwór „The Art of Repairing” daje nam najlepsze elementy tego z czym kojarzymy Lunatic Soul – wysublimowany nastrój, elektroniczne tło, jakąś filmową aurę. Bardzo dobrze zabrzmiałby pewnie na żywo, ale z tego co wiem Lunatic Soul pozostanie jeszcze na razie studyjnym tworem. Może kiedyś wejdzie na scenę i zagra na żywo? Tak czy owak to wydawnictwo jest różnorodne i momentami bardzo, bardzo apetyczne. W Polsce dystrybuuje je Mystic Production, a na świecie firma Kscope.

Radios